Wróć do strony głównej.
Maja 12, 2024, 04:37:06 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: SMF - Just Installed!
 
   Strona główna   Pomoc Zaloguj się Rejestracja  
Strony: [1]
  Drukuj  
Autor Wątek: Autyzm a dwujęzyczność - 2 lata i 8 m-cy  (Przeczytany 6358 razy)
AgnieszkaAC
Newbie
*
Wiadomości: 1


« : Maja 04, 2015, 11:31:43 »

Droga Pani Profesor
jestem mamą Archie'go, który ma obecnie 32 miesiące. Mieszkamy w UK, a jego tata jest Anglikiem. W domu porozumiewamy się jezykiem angielskim między soba. Ja do Archiego mówiłam przez prawie pierwsze dwa lata życia w języku polskim, ale brak mowy spowodował, że przestawiłam się na angielski, aby ułatwić mu start z mówieniem czegokolwiek. Zaniepokojeni jego niemówieniem oraz brakiem kontaktu wzrokowego na bilansie dwulatka zostaliśmy skierowani do lekarza specjalisty, który potwierdził, że Archie przejawia zachowania autystyczne. Mamy go obserwować, wysłać do przedszkola dla kontaktu z rówieśnikami, a następne spotkanie z tym lekarzem wyznaczono na za pół roku. Oficjalna diagnoza zostanie sporządzona około 3,5 roku życia, o ile nie utkniemy gdzieś w jakiejś kolejce na dłużej. Oczywiście nie mogę siedzieć bezczynnie i chcę zacząć stymulować mojego synka jak tylko się da, zważając na to, że w sumie i tak późno zaczynamy.
Odnośnie naszej sytuacji osobistej, aby naświetlić środowisko Archiego: obecnie jestem w 6-m miesiącu ciąży, całe dotychczasowe życie Archie'go spędziłam z nim w domu, nie chodził nigdy do żadnego przedszkola, ale niedługo zaczynamy go prowadzać na trzy dni w tygodniu (po parę godzin tylko, maksymalnie 4). W ogóle rzadko w swoim życiu zostawał z kimś innym, niż ze mną lub swoim tatą, ale ostatnio zaczęłam zauważać, że coraz pewniej zostaje z innymi osobami, zwłaszcza jeśli je zna.

Archie potrafi w wieku 32 miesięcy:
- powiedzieć około 25 słów, po angielsku lub po “swojemu”. Większość jego słów brzmi bardzo odlegle od poprawnej wersji, tak, że tylko ja wiem, co one oznaczają, ale pojawiają się konsekwentnie jako nazwa konkretnej rzeczy więc uznaję je za słowa, oto przykłady:
(jabłko) apple: mówi: PUL (tak jakby bez a na początku)
(banan) banana: mówi NANA
numery od 1-10, również wiele z nich brzmi niepodobnie, np. 2 (two) to dla niego DZYŚ
nazwy zwierząt a właściwie bardziej ich odgłosy NENE na konia (neigh neigh po angielsku), DOO-WEY na krowę (może dlatego, że nazywaliśmy krowę MOO-COW), PIII na świnię (pig), BAF na owcę (odgłos który wydaje baa-baa)
- wszystkie powyższe słowa używa poprawnie w kontekście, kiedy np. narysujemy banana, albo pokażemy mu go na obrazku lub prawdziwego
- wydaje z siebie dużo dźwięków, gaworzy, pojawiają się też wyrazy, które rozpoznaję, ale użyte w różnych sytuacjach, napewno bez kontekstu np. przed zaśnięciem czy zaraz po obudzeniu się, np. Doo-way (krowa) czy four-five-six (czy to już są echolalie?)
- reaguje na proste polecenia typu ”sit down”, “out of your mouth”, “Archie, don't!” czy samo “no”, ale już nie poda mi czegoś o co go poprosze, ani np.nie położy na stole
- wskazuje palcem bardzo rzadko na obrazki w książce (najczęściej na ulubione zwierzątko – krowę), w przestrzeni w ogóle
- komunikuje się ze mną gestem, najczęściej ciągnie mnie do lodówki jak chce pić, albo przynosi mi moją torbę, jak jest głodny (w niej często noszę różne przegryzki dla niego)
- nie reaguje na nasz powrót do domu radością, czasem zaraz po powrocie weźmie nas za rękę ale zaraz okazuje się, że tylko po to, żeby np. pokazać czym się chce z nami pobawić
- liczyć do 20 oraz ułożyć cały alfabet w bezbłędnej kolejności z pomieszanych literek (np. lodówkowych magnesów)
- bezproblemowo układa drewniane puzzle o wysokim stopniu skomplikowania (takie, w których się w kłada w deseczkę w wycięte kontury jakiś konkretny obrazek), puzzle papierowe bez pomocy układa z 6 elementów
- w zabawie jest na poziomie eksplorowania: uwielbia sensoryczne zajęcia np. moczenie rączek w jakiejś interesującej mazi, puzzle, budowanie wież z klocków, zabawę fizyczną (spacery, place zabaw, chodzenie po schodach i po niewysokich murkach)
- nie boi się dzieci, sporo chodzimy na różne playgrupy, podczas których cały czas jestem w tym samym pomieszczeniu, ale nie bawi się z dziećmi, ale raczej obok nich
- w ogóle nie boi się nowego otoczenia, zawsze wchodzi pewnie i od razu zajmuje się zabawką, którą sobie upatrzył
- najczęściej używa prawej ręki do jedzenia czy rysowania, ale już obu nóg do wchodzenia po schodach
przytula się zwłaszcza do mnie (będąc z nim w domu 24h na dobę mamy dosyć mocną więź)

Samodzielność
- je sam łyżką, nie używa jeszcze widelca
- potrafi pić z kubka
- sam zjeżdża na zjeżdżalni, wspina się sam po odpowiednich dla jego wieku drabinkach, żeby dojść do celu (ślizgawki np.)
- przynosi sobie podnóżek, żeby wejść samemu do wanny (unikam podnoszenia go z powodu ciąży)
- całkowity brak zabawy tematycznej (tzw. pretend play), bardzo słabe naśladownictwo
- odkręca sam różne nakrętki
- potrafi sortować wg kolorów

Nie potrafi:
- machać
- klaskać
- kopiować moich gestów przy śpiewaniu piosenek
- ubrać się, potrafi jedynie ściągać rzeczy które mu przeszkadzają, np. skarpetki, spodnie spuszczone do połowy nóżek czy bluzę uprzednio rozpiętą przez nas
- wskazać części ciała, ani przedmiotow na obrazku
- korzystać z toalety
- umyć sam rąk, ani ich wytrzeć, tym bardziej umyć się samemu w wannie
- myć zęby lubi, ale jeśli ma to zrobić sam, zssysa ze szczoteczki pastę lub wodę, a potem ją gryzie
skakać
- kopać ani łapać piłki (rzuca, ale narazie jeszcze z małą kontrolą)
- jeździć na rowerku, ale podejmuje próby

Inne niepokojące zachowania:
- wkłada dużo przedmiotów do buzi i je gryzie
- na spacerach interesuje się kamieniami, lub ostatnio kwiatkami, potem długo je trzyma kurczowo w dłoni
- ma bardzo wybiórczą dietę
- czasami przyłapuję go na jedzeniu kartonu (np. papierowych puzzli)
- problemów sensorycznych nie zauważyłam poza tym, że nienawidzi płukania włosów w wannie oraz nie lubi jak metalową łyżką dotykam jego twarzy (np. przy jedzeniu, gdy coś zostało wokół jego ust)
- rysowanie – jest na etapie zamykania okręgów, które czasem przyjmują wszelkie możliwe kształty, nie koloruje kolorowanek, generalnie niedługo go to zajmuje, po około minucie wyciąga mazak w naszą stronę i chce żebyśmy to my mu rysowali/pisali różne rzeczy> nie naśladuje linii
- układanie przedmiotów w liniach (iterek, obrazków, samochodów, zwierzątek itp.)

Powyżej starałam się jak najdokładniej opisać synka, a teraz przejdę do rzeczy. Bardzo odpowiada mi Metoda Krakowska, jestem gotowa pracować z synkiem codziennie w domu, ale mój największy dylemat i głównie pytanie brzmi:

Na ile od potencjalnie autystycznego dziecka można wymagać dwujęzyczności? Czy jeśli synek wychowuje sie w intensywnie zangielszczonym środowisku, którego nie da się spolszczyć (jego tata używa tylko tego języka, poza tym pracuje z domu, więc cały dzień mają kontakt) to czy prowadzenie terapii w jezyku polskim nie zamiesza mu zupełnie w głowie i czy nie stracimy przez te zamieszania językowe cennych ostatnich miesięcy plastyczności jego mózgu?

Owszem, moim marzeniem było dwujęzyczne dziecko, jednak w obecniej sytuacji moim priorytetem jest wyciągnąć go z autyzmu najbardziej jak się da. Bardziej zależy mi na wyprowadzeniu synka ze szponów autyzmu niż na nauczeniu go własnej mowy ojczystej. Gdybym miała wybierać...

Jestem już po lekturze Pani książki "Wczesna diagnoza i terapia zaburzeń auystycznych", zakupiłam zestawy "Słucham i uczę się mówić: Samogłoski i wykrzyknienia" oraz "Wyrażenia dźwiękonaśladowcze". Do problemu wybiórczej diety mam zamiar podejść korzystając z Pani rad zawartych w rozdziale 13.3 książki "Metoda Krakowska wobec zaburzeń rozwoju dzieci". Jesteśmy już po konsultacji u terapeutki w Luton. Jestem gotowa zacząć MK, jednak mam wątpliwości, czy (1) wprowadzanie języka polskiego po prawie roku ograniczonego kontaktu oraz (2) dwa języki na co dzień nie wprowadząwięcej szkody niż pożytku...

Bardzo proszę o szczerą radę
« Ostatnia zmiana: Maja 05, 2015, 12:16:10 wysłane przez AgnieszkaAC » Zapisane
Jagoda
Hero Member
*****
Wiadomości: 1231


« Odpowiedz #1 : Maja 09, 2015, 02:35:48 »

Droga Pani Agnieszko, ponieważ to pani będzie prowadzić terapię, a zrobi to Pani bez wątpienia lepiej w swoim ojczystym języku radzę przejść, a właściwie wrócić do języka polskiego. Tym bardziej, że gdy urodzi się rodzeństwo będzie Pani zwracać się do Maleństwa po polsku. To zresztą  będzie doskonała terapia dla Archie'go.
Bardzo serdecznie pozdrawiam
JAgoda Cieszyńska
Zapisane
Strony: [1]
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2009, Simple Machines LLC Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!