Wróć do strony głównej.
Maja 18, 2024, 11:46:31 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: SMF - Just Installed!
 
   Strona główna   Pomoc Zaloguj się Rejestracja  
Strony: [1] 2
  Drukuj  
Autor Wątek: po 10 miesiącach z Metodą Krakowską  (Przeczytany 32917 razy)
topola
Newbie
*
Wiadomości: 4


« : Lipca 14, 2014, 04:19:46 »

Dzień dobry
Jestem mamą 6-letniego chłopca ze zdiagnozowanym autyzmem dziecięcym. Wojtek od września zeszłego roku uczęszcza na terapię Metodą Krakowską we Wrocławiu do gabinetu pani Joanny Łozowickiej-Zimny.
Metoda Krakowska bardzo mi się podoba, jednak Wojtkowi chyba mniej. Praktycznie każda wizyta (cotygodniowa) to płacz, bunt i krzyki Wojtka. Trochę mnie to przygnębia, bo koszta, dojazd (86 km) i jeszcze to poczucie że nie za dużo Wojtek wyniósł z zajęć. Wojtek zawsze wie gdzie jedziemy i jest zadowolony do momentu wejścia do gabinetu. Dodam że panie pracujące w tym gabinecie bardzo się starają zapanować nad Wojtkiem by ten się czegoś nauczył. Wydaje mi się że Wojtek z premedytacją tam krzyczy by po prostu nic nie robić. w domu staram się z nim ćwiczyć według wskazówek pań z Wrocławia. Wojtek też krzyczy i opiera się ale chyba mniej. Ja mam więcej czasu i zachęcam go nagrodą (ciastko, wyjazd do babci, itp). Próbowałam tego w gabinecie pani Asi, ale bezskutecznie. Mimo tego jego sprzeciwu dalej jeździłam do Wrocławia i ćwiczyłam go w domu (do końca czerwca, bo jestem w zaawansowanej ciąży, więc mamy teraz przerwę od Wrocławia). doszło do tego że Wojtek nie chce zostawać ze mną sam na sam, bo zaraz myśli że będziemy ćwiczyć.
Przez ten czas naszej burzliwej terapii wydaje się że Wojtek poprawił trochę mowę (tak mówi też przedszkole integracyjne do którego Wojtek chodzi). Czytanie jednak kompletnie nam nie wychodzi. Przeszliśmy samogłoski, sylaby: MA (ME, MO itd.), PA, BA, LA i utknęliśmy. Wojtek miesza wszystko: na A mówi np. LU, zupełnie jakby nie widział tych liter- zwłaszcza spółgłosek. Przedstawiam mu je wizualnie gestem, tak jak pokazywały mi panie z Wrocławia. Daleko nam do składania wyrazów z tych sylab, chociaż z paniami próbujemy. Przygnębiło mnie to, bo nie jestem pewna czy ten cały wysiłek nie poszedł na marne...
Przedszkole integracyjne Wojtka też się zaniepokoiło tym czytaniem. Oni wiedzieli jaką metodą staram się prowadzić Wojtka i jak będzie się uczył czytać. Znają Metodę Krakowską i uważali że dobrze wybrałam. Wiedzą że jestem wymagająca w stosunku do Wojtka i go w domu uczę (czasami mi mówią o "przetrenowaniu" Wojtka, chociaż ja go uczę jedną godzinę dziennie). Niestety jak Wojtek przy literkach albo przy obrazkach na pytanie "co to jest?" mówił całkowicie nieadekwatnie np LO, to zwątpili czy ta metoda na niego działa. Martwią się też głoskowaniem, ja zresztą też. Wojtek ani nie sylabizuje wyrazów ani nie głoskuje.
Przyznam że mam wątpliwości i nie wiem jak go uczyć dalej. Chce z nim siedzieć i poświęcać mu czas, bo wiem że ode mnie dużo zależy. Nie wiem jak przebrnąć przez ten opór i to czytanie.
Martwię się czy Wojtek w ogóle jest w stanie nauczyć się czytać i poprawnie mówić. Wojtek generalnie dużo mówi, ale bez sensu. Teraz prowadzi jakby dialogi ze sobą zmieniając głos. Często podchodzi do ludzi i coś do nich mówi, co praktycznie nie jest adekwatne do sytuacji. ludzie się dziwią i mówią "ja go nie rozumiem". Jak się do niego mówi to rozumie. Jak on chce coś od nas to powie i nie mamy raczej problemu ze zrozumieniem. Wojtek nie ogląda w domu telewizji (nie mamy telewizora) ani bajek na komputerze.
Bardzo proszę o wskazówki co robić. Co poszło nie tak skoro po 10 miesiącach (według mnie- intensywnej) terapii Wojtek miesza sylaby i samogłoski, nie mówiąc już o tym ciągłym buncie.
Serdecznie pozdrawiam
Dorota \
 
 

Zapisane
Pokla
Newbie
*
Wiadomości: 14


« Odpowiedz #1 : Lipca 16, 2014, 10:36:00 »

Witam serdecznie,

u nas czytanie na początku też za bardzo nie szło. Synek nie chciał w ogóle tego robić. Musiałam trochę poczekać i ćwiczyć cały czas. Myślę, że mogą pomóc różne ćwiczenia rozróżniania na małej ilości materiału. Dawać u na PA i MA i szukamy np. takich samych krówek, biedronek. Dopasować biedronkę do kropki z taką samą sylabą. Polecam Moje sylabki, ale też kilka blogów w internecie, które pokazują jak urozmaicić takie ćwiczenia. Synkowi się może mieszać, bo nie umie zróżnicować. U nas na początku też się mieszało, a jak "załapał" to potem przenosił jakby wzór na inne litery i idzie z automatu. Początek najgorszy, potem z górki Uśmiech. I nauka rozróżniania. Tutaj ćwiczyć trzeba analizę i syntezę wzrokową, dostrzeganie różnić, kategoryzację. Wszystko ma wpływ. Jak nie będzie togo to i czytanie będzie szło oporniej. U nas czytanie ruszyło nagle z kopyta, kiedy już ćwiczenia poznawcze były opanowane. Pozdr
« Ostatnia zmiana: Lipca 16, 2014, 10:46:27 wysłane przez Pokla » Zapisane
SYLWIA K
Jr. Member
**
Wiadomości: 67


« Odpowiedz #2 : Lipca 16, 2014, 01:30:56 »

Też tak uważam widocznie jakieś ćwiczenia są zbyt rzadko lub zbyt mało intensywnie prowadzone, ze czytanie stoi w miejscu, układanki lewopółkulowe i praca nad prawą ręka też bardzo pomaga.
Zapisane
Pokla
Newbie
*
Wiadomości: 14


« Odpowiedz #3 : Lipca 16, 2014, 01:38:35 »

Każdego dnia trzeba ćwiczyć różne aspekty metody krakowskiej. U nas zajęcia trwały np. godzinę i w ciągu tej godziny na początku robiłam np. 10 minut ćwiczeń z czytania. Reszta to były ćwiczenia poznawcze - sekwencje, kategoryzacja, szukanie innego obrazka, szukanie różnic, ćwiczenia pamięci symultanicznej i sekwencyjnej, analiza i synteza wzrokowa, układanki, grafomotoryka, historyjki obrazkowe po prostu wszystkie punktu metody krakowskiej. każde ćwiczenie po 3-5 minut i zmiana, żeby się nie nudziło i było podtrzymane zainteresowanie. Do tego pisanie dziennika wydarzeń. Jak dziecko czyta o sobie i widzi, że to ma sens to od razu chce to robić. Takie "egoistyczne" zapędy można wykorzystać Uśmiech. Po tych ćwiczeniach, rozkręceniu lewej półkuli na koniec zajęć - czytanie. U mnie to wszystko razem dało rezultaty.
Pozdr
Zapisane
SYLWIA K
Jr. Member
**
Wiadomości: 67


« Odpowiedz #4 : Lipca 16, 2014, 01:44:18 »

Święta racja!
Zapisane
Jagoda
Hero Member
*****
Wiadomości: 1231


« Odpowiedz #5 : Lipca 17, 2014, 10:04:22 »

Droga Pani Doroto, proszę pamiętać, że sześciolatek, który nie mówił potrzebuje dwa razy więcej czasu na naukę mowy niż trzylatek. Synek funkcjonował zbyt długo bez języka i bez stymulacji poznawczej i nie da się osiągnąć oszałamiających wyników w ciągu 10 miesięcy. !0 miesięcy to teoretycznie 40 spotkań, ale pewnie wliczając święta i choroby było 30 spotkań. Czy Pani nauczyłaby się obcego języka w ciągu 30 godzin?
Co do czytania, to zapewniam, że czasem zdrowy sześciolatek zagrożony dysleksją też nie może przebrnąć przez pierwsze zestawy sylab. Tak, jak Mamy słusznie napisały początki są trudne i warto wprowadzać sylaby w małych porcjach (np, MA MI MU i PA PI PU, a potem kolejne z samogłoskami O E Y). Można też wykorzystać Piotrusie sylabowe i sylaby inaczej (białe na czarnym tle). Gdy tylko synek zorientuje się, że to wszystko służy komunikacji będzie lepiej, dlatego Pokla słusznie radzi, by stosować dziennik wydarzeń.
Jeśli Wojtuś już rozpoznawał samogłoski, to proszę uznać, że je znam a nie podaje, bo się znudził. Można to zweryfikować, wykorzystując samogłoski do zapisu okrzyków domowników w dzienniku wydarzeń.
Mam nadzieję, ze stosuje Pani codziennie program słuchowy. Proszę na razie wspierać Wojtusia dotykając ręki, a potem będzie Pani stopniowo wycofywać tę pomoc (np. zostawiając samo dziecko z zadaniem składania obrazków).
Serdecznie pozdrawiam
JAgoda Cieszyńska
Zapisane
nowika
Newbie
*
Wiadomości: 18


« Odpowiedz #6 : Lipca 18, 2014, 08:04:44 »

To ja też coś dodam od siebie - my jesteśmy po dwóch latach intensywnej terapii MK i dopiero teraz mój Oli zaczął czytać sylaby. Też mu się wszystko mieszało,mimo codziennych ćwiczeń,więc w styczniu tego roku po kursie MK wróciłam do podstaw - czyli do samogłosek z gestami. Jak byłam pewna, że Oli dobrze rozpoznaje samogłoski (myliło mu się A z Y) to przeszłam do P z trzema samogłoskami, potem do P z kolejnymi samogłoskami. Za każdym razem robiłam takie ćwiczenie z układaniem "wyrazów" - na kartce rysowałam dwie puste kratki i mówiłam napisz - PU PA (zawsze ta pupa go śmieszyła i chciał pisać Mrugnięcie potem, napisz PEPU (to imię dla smoka), POPI (to imię lali). Niby te sylaby szły coraz lepiej, ale ciągle się myliły, jak dochodziły nowe paradygmaty - MI czy PI - to i tak było MI. Oli zaczął rozpoznawać po samych samogłoskach. Pewna terapeutka zwróciła mi uwagę, że Oli może mieć niestety dysleksję (ma skrzyżowaną lateralizację - prawa ręka i noga, lewe oko i ucho) - poleciła więcej  ćwiczeń z odwracaniem wzorów, szukaniem co nie pasuje po małych szczegółach, pracę z dopasowywaniem niby liter (takich znaków-symboli z programu WORD) (to np. takie zestawy "czarne czy białe, "białe czy czarne"). I okazało się, że to pomogło, Oli w końcu zaczął dostrzegać różnicę między spółgłoskami i kiedy sam opanował gesty artykulacyjne dla poszczególnych paradygmatów - wszystko ruszyło całkiem sprawnie. Mam nadzieję, że u Was też to pomoże. pozdrawiam
Zapisane
Jagoda
Hero Member
*****
Wiadomości: 1231


« Odpowiedz #7 : Lipca 18, 2014, 10:59:03 »

Droga Nowiko, dziękuję za post. Nowe Mamy potrzebują od Was informacji, że też było na początku trudno! Terapia to rzeźbienie gołymi rękami w marmurze, ale warto! Gdy rozmawiałam z Adasiem Pani Oli (karchow) to uśmiechały się nawet liście na drzewach. Te mamy które nie baczyły na swoje krwawiące ręce (a właściwe serca), stworzyły najpiękniejsze dzieła swojego życia - dzieci, mówiące, rozumiejące świat i mówiące swoim mamom :"kocham"

Pani Doroto proszę koniecznie pamiętać o ćwiczeniach składania obrazków rozciętych po skosach.

Serdecznie pozdrawiam
JAgoda Cieszyńska
Zapisane
topola
Newbie
*
Wiadomości: 4


« Odpowiedz #8 : Lipca 20, 2014, 03:52:40 »


Dzień dobry!

Bardzo dziękuję za odpowiedź na moją wiadomość nie tylko ze strony Pani Profesor ale i innych mam. Niestety, szczerze mówiąc, odpowiedzi mnie trochę zaniepokoiły. Czyżby nikt nie miał problemu z krzyczącym podczas zajęć dzieckiem? Pani Asia, terapeutka z Wrocławia, mówiła mi że jeszcze nie miała dziecka, które krzyczałoby przez tyle miesięcy co mój Wojtek. W tym oporze wydaje mi się że jest sedno problemu. Jak mam uczyć Wojtka, gdy on nie chce?!

Wojtek zawsze porozumiewał się mową. Jego mowa początkowo była bardzo niezrozumiała, potem jego dziwne wyrazy zaczęliśmy rozumieć i poprawiać z mniejszym lub większym skutkiem. Gdy trafiliśmy na Metodę Krakowską Wojtek coś tam mówił. Dzięki metodzie na pewno mowa trochę ruszyła do przodu. Te dziesięć miesięcy uważam za intensywną pracę.

Jestem nauczycielką języka obcego. Myślę że gdybym uczyła kogoś przez 10 miesięcy (w rzeczywistości wychodzi to nie 30 godzin a wiele więcej, bo trzeba doliczyć niemalże codzienną godzinną pracę w domu [w przypadku Wojtka, te godziny w domu były często bardziej efektywne niż na zajęciach we Wrocławiu, bo tam tylko wrzask], doliczając jeszcze fakt że ten ktoś żyje w tym kraju, którego języka się uczy, to myślę że można się języka całkiem nieźle nauczyć.

Ja tu widzę problem w oporze. Bardzo proszę o radę jak sobie z tym poradzić. Nie chce żeby Wojtek traktował zajęcia jak karę. Czasem oglądam filmiki jak dzieci ładnie pracują, sama przyjemność. A mój Wojtek wrzeszczy...

Za bardzo cenne uważam uwagę o wprowadzaniu sylab w małych porcjach (myślałam że trzeba przejść wszystkie sylaby zaczynające się na jedna spółgłoskę by przejść do innej). Nie wiem na czym polega ten dziennik wydarzeń... Rozumiem że Wojtek ma problem z różnicowaniem  i dziękuje za wskazówki jak to ćwiczyć. Mam jeszcze pytanie, głównie do mam, jak przeskoczyły problem z głoskowaniem w szkołach, do których ich dzieci chodzą. Wiem że w większości szkół wymagane jest głoskowanie w klasach początkowych.

Przyznaję że jestem może trochę niecierpliwa co do osiągnięć Wojtka, zwłaszcza jak poczytam sobie na forum, że dzieci już po paru miesiącach robią całkiem niezłe postępy. Bardzo proszę o kolejne uwagi co do uczenia czytania i może jeszcze co do poskramiania opornych autystów.

Pozdrawiam serdecznie.

Dorota

 
Zapisane
mamalolka
Newbie
*
Wiadomości: 18


« Odpowiedz #9 : Lipca 20, 2014, 07:12:59 »

Cześć!
Jestem mamą 5 - letniego chłopca. Od niemal roku pracuję z nim MK. Nadal nie mówi w sposób zrozumiały dla wszystkich. Czyni pewne postępy, co napawa mnie optymizmem. Praca z moim dzieckiem przypomina orkę na ugorze, ze mną w charakterze pługa i jednocześnie napędu.
Mój synek na początku terapii tylko wrzeszczał.
przez jakieś następne 2 - 3 miesiące współpracował , po czy znów zaczął się buntować. W domu wścieka się, gdy sadzam go na jego miejscu przy stoliku. Staram się na początku dawać mu ćwiczenia, które lubi np grafomotorykę. Potem jakoś leci. Na mojego malucha działa "terapeutyczny uścisk dłoni". Robię to tak: siedząc po prawej stronie dziecka moją lewą ręką uciskam lewą rączkę małego. Przy trudniejszych ćwiczeniach mały sam szuka mojej dłoni.

Nic nie pisałaś o diecie synka. Polecam niskocukrową i bezmleczną, niestety mnie nie udało się wprowadzić bezglutenowej, choć coraz poważniej o niej myślę.

Jeżeli chodzi o mojego Lolka to również działa na niego moja żelazna konsekwencja. Choćby nie wiem jak ryczał, to rozpoczęte zadanie musi dokończyć. Wierz mi nie raz czuję się jak najgorszy wróg mojego dziecka. Ale się nie poddaję, bo widzę że tylko dzięki temu,że podjęłam się pracy mój synek ma szansę na normalne życie.

Jeżeli chodzi o samą pracę to nie wiem czy ćwiczyłaś z Wojtusiem analizę i syntezę wzrokową? Polecam te z wyd WIR. Podobnie jeżeli chodzi o szeregi i sekwencje (też z WIR). Układanki lewopółkulowe? Ja również jestem nauczycielem i prowadzę zajęcia rewalidacyjne z dziećmi w wieku szkolnym. Właśnie z tymi, które maja trudności w pisaniu i czytaniu. Analiza i synteza wzrokowa leży u podstaw prawidłowego czytania a więc i rozpoznawania sylab.
Dziennik wydarzeń masz tu :http://dwujezycznosc.blogspot.com/2014/07/powroty-do-jezyka-polskiego-cz-3.html
To chyba wszystko. Jeśli masz pytania to pisz. Zawsze jakaś mama podpowie. Pozdrawiam Ania mamalolka
« Ostatnia zmiana: Lipca 20, 2014, 07:16:44 wysłane przez mamalolka » Zapisane
Pokla
Newbie
*
Wiadomości: 14


« Odpowiedz #10 : Lipca 21, 2014, 08:45:58 »

Pytanie zawsze zachodzi - jak było przed nakręceniem filmiku Uśmiech. Mój Syn na początku też krzyczał, że nie chce. Uciekał, co nie było dla mnie zrozumiałe, bo przecież to była raczej zabawa niż np. bolesny zastrzyk Uśmiech. Efekty przynosi konsekwencja - nawet jak nie chciał, ja nie odpuszczałam Bo co znaczy, że nie chce? Myślę, bo wynika to z Twoich wpisów, że raczej jesteś konsekwentna. Może trzeba z Twoim Synem dłużej popracować. Może coś zmodyfikować w kolejności ćwiczeń. Zrobić coś co bardzo go zaciekawi. Może lubi jakieś postaci z bajek (oczywiście mam na myśli książki, a nie TV - chyba, że wczesnej przed terapia oglądał i pamięta jeszcze). Można ćwiczenia - kategorie, układanki, sekwencje robić z wykorzystaniem obrazków związanych z Jego zainteresowaniem. Ja robiłam i robię sama mnóstwo pomocy - auta, ślimaki Uśmiech. Po prostu nie zawsze to co jest gotowe może trafić w gust dziecka. Dorośli też tak maja, że nie zawsze coś nam się podoba. Co do krzyków u Pani terapeutki - może również nie bardzo łapią kontakt. Już tak jest, że jednego lubimy bardziej, innego mniej. Może pomoże zmiana Pani?
Z głoskowaniem niestety nie mam doświadczeń, wszystko przed nami. Jak pójdzie do szkoły to już będzie czytał płynnie. I uczy do góry. Rozumiem dobrze wszelkie załamania, bo aktualnie też jedno przechodzę Smutny. Czasami po prosu brakuje sił i żadne rozwiązanie nie przychodzi do głowy.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 06, 2014, 09:22:49 wysłane przez Pokla » Zapisane
SYLWIA K
Jr. Member
**
Wiadomości: 67


« Odpowiedz #11 : Lipca 21, 2014, 10:27:14 »

I tu zakrada sie kolejny błąd w prowadzeniu terapii brak dziennika wydarzeń.  Moze tym uda sie przekonac dziecko. Dziennik polega na tym ze codxiennie siadacie z synem do zeszytu i rysujecie co dxisiaj Wojtek robił, np. Prosty rysunek bądź zdjecie dziecka podpisane czcionka bezszyfrowa duzymi literami Wojtek je Wojtek jest na basenie Wojtek wstaje myje sie jeździ na rowerze i wszystko co przyjdzie do glowy. Wszelkie wyklejanki sylab mozna robic w zeszyscie. A jak polubi zeszyt i robienie cwiczen w nim a polubi na sto procent bedziecie w domu!  Sekwencje to moga byc obrazki postaci z bajek albo różnokolorowe slomki albo kolorowe spinacze do bielizny.  Niech te pomoce nie prxypominaja w ogole tych gotowych pomocy.  Lewopolkulowe układanki ja rysowalam na kartonie tzn wzór a synek  ukladal. Wtedy po raz pierwszy złapał o co w tym chodzi bo patrzyl jak ja rysuje i mimo wolnie zalapal zasadę.  Z pocietych slomkek mozna ukladac sylaby i przypinac do korkowej tablicy. Potem niech dopasowuje takie same na kartkach. Sekwencje tdz mozna robic ze slomek.  Syn placze bo sie nudzi i byc moze pani jest troche standardowa w cwiczeniach. Moze tu jest pies pogrzebany. Trzeba sprobowac.
Zapisane
Pokla
Newbie
*
Wiadomości: 14


« Odpowiedz #12 : Lipca 21, 2014, 11:06:14 »

Sylwia ma rację w 100%. Trzeba dziecko zainteresować. Kto chciałby przez godzinę siedzieć i robić nudne rzeczy. Dzisiaj u nas np. zajęcia ślimakowo-muszlowe. Z tej okazji byliśmy na plaży nad Wisłą, pozbieraliśmy muszelki. Z nich będzie układał sekwencje - mamy różne rodzaje muszli, można je kłaść różnym kierunku. Potem dopasuj np. ślimaka do sałaty, czy ślimaka do muszli. Rysowanie muszli - grafomotoryka i malowanie sekwencyjne. Kategorie - różne kolory ślimaków, muszlowe i bezmuszlowe itd. Obrazek rozciętego ślimaka. Układanie po kolei muszli od małej do dużej i tak jak lewopółkulowo. Ciągle trzeba coś wymyslać. Im dalej z terapią tym więcej pomysłów, bo stare sie nudzą. W necie jest mnóstwo blogów, które podpowiadają różne ćwiczenia - można się posiłkować. Potem pomysły same przychodzą. Pozdrawiam serdecznie
Zapisane
SYLWIA K
Jr. Member
**
Wiadomości: 67


« Odpowiedz #13 : Lipca 21, 2014, 01:30:25 »

Dokładnie dzieci są różne i różnego rodzaju zachęty potrzebują ale nawet jak na początku idą chętnie do ćwiczeń to przychodzi moment kryzysu i już. Pamiętam jak kiedyś na tym forum napisała jakaś mama, ze dziecko po 6 miesiącach ćwiczeń nagle z dnia na dzień robiło histerię i Pani Jagoda kazała zmienić materiał do ćwiczeń calusieńki i poszło. Nie wiem czy dobrze radzę ale może rzeczywiście byłoby dobrze zmienić terapeutę, bo jeżeli nie wiedziałaś o dzienniku wydarzeń prowadząc terapię od 10 miesięcy czyli nikt Cię nie pokierował to może jest więcej takich błędów. A nieprowadzenie dziennika wydarzeń to jedno z podstawowych uchybień, bo wtedy myślę, ze umyka dziecku tak ważna świadomość siebie. MK jest skuteczna ale musi być spójna jak w zegarku. Przemyśl może wszystko na spokojnie może jest tak jak mówię. A wiem co mówię, bo mi zdarzyło mi się czasami coś zaniedbać i już momentalnie były przestoje.
Zapisane
topola
Newbie
*
Wiadomości: 4


« Odpowiedz #14 : Lipca 21, 2014, 07:15:51 »

Dziękuję za odzew. Lepiej mi gdy mam świadomość że nie tylko ja borykam się z opornym autystą. Widzę że muszę porządnie przeanalizować 17 elementów Metody Krakowskiej i wszystkie wpleść w zajęcia z Wojtkiem. Poza tym konsekwencja i cierpliwość. O dzienniczku wydarzeń nie słyszałam. My mamy taki zeszyt, do którego pani terapeutka wkleja nam różne rzeczy do przećwiczenia.
Co do diety Wojtka to próbowałam wprowadzić. Jednak nam nie wyszło. Ciężko było podsuwać Wojtkowi inne rzeczy, gdy jego o rok młodsza siostra je normalnie. Zrobiłam mu badanie na celiakię i test alergiczny z krwi. Generalnie ograniczam mu słodycze.
Pozdrawiam
Dorota
Zapisane
Strony: [1] 2
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2009, Simple Machines LLC Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!