Forum Serwisu Logopedycznego

Pytania do naszych terapeutów => Terapia - problemy => Wątek zaczęty przez: biedronka Lipca 24, 2018, 12:12:29



Tytuł: Trudne początki terapii - pytanie do mam
Wiadomość wysłana przez: biedronka Lipca 24, 2018, 12:12:29
Drogie Mamy,
Jestem na początku terapii z naszym synkiem. Ma 3 lata, nie mówi i nie chce wykonywać żadnych, nawet najprostszych poleceń typu "pokaż palcem", "daj". Nie patrzy również na to co ja mu pokazuję palcem. Chociaż wydaje mi się, że sporo rozumie, bo na moje polecenie częściowo ubiera się, rozbiera, itp.  Poza tym jest całkiem kontaktowy, gdy coś chce. Pokazuje palcem co mu podać, co chciałby dostać do jedzenia, zaprowadzi za rękę, jeśli chce gdzieś pójść. Przynosi książki z wierszykami, które chce aby mu czytać. Potrafi zaproponować zabawę, na którą ma ochotę. Ma bardzo dobry kontakt wzrokowy i emocjonalnie reaguje prawidłowo.
Od początku miał dużo zabawek grających i oglądał bajki, ale już jakiś czas temu to wyeliminowaliśmy.
Od dwóch tygodni próbuję z nim ćwiczyć przy stoliku, ale gdy go o coś proszę, albo się złości, albo odwraca głowę i nie chce nawet patrzeć na to co pokazuję. Przy dłuższym naleganiu, żeby coś zrobił, zaczyna płakać i płacze tak długo, aż go w końcu wypuszczę z krzesełka. Słuchanie w słuchawkach jak na razie nam nie wychodzi, bo cały czas ściąga je z głowy. Za to dosyć chętnie słucha bez słuchawek i czasem rusza ustami jakby próbował coś powtarzać. Nie wiem jak pokonać jego niechęć do wykonywania ćwiczeń i w ogóle do współpracy. Staram się przygotować jak najbardziej atrakcyjną formę ćwiczeń. Sama wielokrotnie pokazuję mu jak coś zrobić, tłumaczę, próbuję wykonać to jego ręką, ale ciągle napotykam tylko na opór z jego strony. Czy któraś z Was też miała takie problemy na początku terapii? Jak udało się je pokonać? Jestem trochę zrozpaczona brakiem jakichkolwiek postępów w terapii.


Tytuł: Odp: Trudne początki terapii - pytanie do mam
Wiadomość wysłana przez: Cytokina Lipca 25, 2018, 11:35:32
Biedronko,

mój mały synek, który ma 2 lata i 5 miesięcy (autyzm dziecięcy) ciężko pracuje ze mną już trzeci miesiąc. Zaczynałam od kilkuminutowych sesji, które stopniowo wydłużałam, bardzo często wbrew jego woli. Brałam go wtedy na kolana i ćwiczyłam jego ręką. Nadal jest mu bardzo trudno wysiedzieć przy stoliku godzinę ale daje radę. Poznałam go już też lepiej pod tym względem, tzn. jak mi odpływa to kończę aktualne zadanie jego ręką i rozpoczynam nowe, które wiem, że lubi i je zrobi. W ten sposób zyskuję jego uwagę i idziemy dalej. Oczywiście ma lepsze i gorsze dni. Ja też:) Póki co nadal na hasło "uczymy się" buntuje się ale coraz częściej (choć z nosem spuszczonym na kwintę) siada przy stoliku. Czasem muszę go sama posadzić. A czasem musi go posadzić tata. Czasami usiedzi sam, a niekiedy wraca na moje kolana. Nadal nie jest łatwo i chyba orka w dzikim polu byłaby łatwiejsza. Przynajmniej dla mnie:)

Co do słuchania to mija już trzeci miesiąc i synek ciągle się buntuje (na hasło "słuchamy" jest sprzeciw). Myślę, że teraz buntuje się bo znudziło mu się to, co słucha. Czasem dla urozmaicenia puszczam mu książeczki, które są za trudne dla niego i słucha ich z zainteresowaniem bo są "nowe", "inne". Wytrzymuje w słuchawkach 20-25 minut ciągłego słuchania i uważam to za ogromny sukces. Przez długie tygodnie jego bunt nie mijał, trzeba było go trzymać w objęciach na kolanach i jednocześnie trzymać słuchawki bo je zrzucał (musieliśmy z mężem prowadzić grę zespołową, on trzymał małego, a ja słuchawki). Po 5 min słuchania (początkowe książeczki są krótkie) wszyscy padaliśmy na kolana ze zmęczenia i zdenerwowania.

Podsumowując, nie jest i nie było łatwo nikomu ale efekty są ZDUMIEWAJĄCE. Ostatnio nawet jego pediatra stwierdziła, że to jest zupełnie inne dziecko niż to, które było u niej ostatnio. Natomiast psychiatra (która go wcześniej diagnozowała) oceniając postęp stwierdziła, że świetnie z nim pracujemy. Dodam, że ona nie uznaje MK jako terapii całościowej autyzmu...