Forum Serwisu Logopedycznego

Pytania do naszych terapeutów => Zaburzony rozwój mowy => Wątek zaczęty przez: Furka Sierpnia 10, 2018, 03:47:14



Tytuł: Opóźniony rozwój mowy
Wiadomość wysłana przez: Furka Sierpnia 10, 2018, 03:47:14
Szanowna Pani Profesor!

Chciałam podziękować na początku za to, że Pani jest. Dzięki Pani metodzie mój syn zaczął wreszcie mówić. Słyszałam wiele dobrego o metodzie krakowskiej zanim jeszcze zaczęliśmy ćwiczyć z synem od osób mi bliskich, w tym przyjaciół, którzy dzięki tej metodzie, diecie i terapii świetnie poprowadzili dziecko z autyzmem (obecnie, poza wyjątkowymi, trudnymi chwilami, które na szczęście zdarzają się rzadko, jeśli ktoś nie wie, może się nie zorientować, że dziecko jest chore).
Mój syn w wieku 2 lat nie mówił prawie nic. Pierwszy wstrząs przeżyliśmy z mężem na urodzinach bliźniaków, którzy są w wieku mojego syna i których mój syn zawsze wyprzedzał w rozwoju (są wcześniakami, więc to nikogo z nas nie dziwiło), jak się okazało jedynie fizycznym. Bliźniaki mówiły pięknie, całymi zdaniami, śpiewały piosenki, żartowały, nasz syn mówił eee pokazując na coś. Drugi wstrząs przeżyliśmy kiedy spisaliśmy ile zna "słów" (liczyliśmy "buu" - samolot etc.) - wyszło nam 20. Bardzo nas to zmartwiło. Zapisaliśmy syna do znajomej logopedki. Powiedziała, żeby dać mu czas i spokój, tym bardziej, że urodziła mu się właśnie siostra.
Żałuję, że posłuchałam. Nie można jednak być mądrzejszym od specjalisty, prawda? Tym bardziej, że było to dla mnie wygodne, bo przy dwulatku i noworodku na nic nie miałam czasu. Po pół roku w domu ze mną mój syn wzbogacił słownictwo zaledwie o parę słów. Naprawdę poświęcałam mu morze uwagi, ale nic to nie dawało. Kilka razy w tygodniu chodził na zajęcia ogólnorozwojowe z dziadkami. Niestety w ogóle nie chciał brać w nich udziału. Siadał w kącie i nie ruszał się przez całe zajęcia. Jedyne co robił chętnie, to rysował.
Uznałam, że to za długo trwa. Widziałam jego napady frustracji i złości, kiedy nie mógł wytłumaczyć co się dzieje, czego chce, jego bezradne próby komunikacji. Zapisałam nas do poradni psychologiczno-pedagogicznej. Pani logopedka poświęciła nam 4h, z czego 3h na "analizę stanu" syna, 1h na wytłumaczenie mi jak ćwiczyć i co robić z synem.
Bardzo uczciwie ćwiczyliśmy. Nie słuchaliśmy na słuchawkach, przyznaję się, ale efekt i tak był piorunujący (być może dlatego, że mąż jest audiofilem i ma dobry sprzęt i mamy wygłuszone mieszkanie). Na słuchawkach próbowałam kilka razy, ale one rozpraszały syna, zamiast mu pomagać (cały czas je zdejmował, zakładał, poprawiał, przestawał słuchać a już powtarzać w ogóle nie był w stanie).
Minęło pół roku. Syn mówi bardzo ładnie, całymi zdaniami, zna wszystkie samogłoski i wiele sylab. Pięknie kategoryzuje, układa układanki lewopółkulowe, wskazuje podobieństwa, przeciwieństwa etc. Jeszcze ma problem z wymową niektórych słów - zamienia na przykład "k" na "t".
Zaczęłam też chodzić na zajęcia z synem, zabierając jako balast córkę. Zaprzyjaźnił się z dziećmi, na koniec zajęć śpiewał i tańczył pierwszy (wcześniej próba namówienia go na zabawę kończyła się w najlepszym razie histerią).
Od września syn idzie do przedszkola. Wiem, że sobie poradzi. Wiem, że jest w stanie powiedzieć co mu leży na sercu, wytłumaczyć, porozumieć się z dziećmi, wiem, że się zaprzyjaźni i nie będzie czuł się odrzucony i nierozumiany, jak wcześniej. Jestem spokojna i szczęśliwa.
Dziękuję.