Witam serdecznie,
mam 7 letnią córkę, która ma za sobą długą historię terapii: zaczęło się od bardzo obniżonego napięcia mięśniowego, więc rehabilitacja do 2 roku życia, gdy dopiero wtedy stanęła na nogi i zaczęła chodzić. Cała duza motoryka i mała była przedmiotem nieustannej pracy - Bobath do 2 roku życia, potem psychomotoryka metodą belgijską 1 rok (wg dr Kułakowskiej), SI od 3-4 roku życia do dziś. Głownie koncentrowaliśmy się na ruchu, bo ciągle mówiono, że postępy w ruchu, dadzą postępy w mowie. Córka poszła do przedszkola integracyjnego w wieku 2 lata i 8 mcy mówiąc pojedyńcze sylaby (np. zamiast lampa mówiła pa itp.). Ledwo wtedy utrzymywała równowagę, a naprzemienne chodzenie po schodach bez wsparcia na poręczy jest od 2 lat. Tak czy inaczej, po roku pracy logopedy w ww przedszkolu, córka wyszła z niego z umiejętnością mówienia pewne puli wyrazów czyli w wieku 3,5 roku. Mimo zmiany przedszkola, ta pani logopeda nadal pracuje z córką i dużo jej pomogła. Wydaje mi się, że nasza pani, choć nie jest kursantką metody krakowskiej, wiele wprowadza i stosuje z tej metody. Dziś córka mówi zdaniami, ale często niegramatycznie. Dość często zapomina o czasownikach, chętniej odpowiada pojedyńczymi wyrazami. Nie umie swobodnie rozmawiać z koleżankami, ma jakiejś swoje zwroty utarte do konwersacji, które już mówi płynnie, ale wyjście poza wyuczone kilka zdań jest dla niej dużym problemem. Nie umie opowiedzieć w kilku prostych zdaniach danej historyjki (np. po przeczytaniu króciutkiej bajki), choć na zadane pytania do bajki, da poprawne odpowiedzi, a więc słucha, zna treśc, ale nie umie przetworzyć tego na dłuższą wypowiedź od siebie. Dziś ponownie bylyśmy w Centrum Zdrowia Dziecka i wiem, że słuch ma dobry, foniatra nie widzi tu zaburzeń. Diagnoza MPDz od neurologa wynika z tego, że je problemy z ruchem oraz mową trzeba było jakoś nazwać, ale córka nie ma niedowładów, test Wechslera pokazuje dolną granicę normy. Po przeczytaniu prawie całego forum
![Uśmiech](http://localhost/logopforum/Smileys/default/smiley.gif)
mam do siebie pretensje za zaniedbania. Kwestia siedzenia przed TV - faktycznie, hipnoza dziecka. Oderwana od TV, dopiero wtedy włącza myślenie, ale jest już uzależnienie. Poza tym ma duża wadę wzroku, kiepska grafomotoryka-sprawność pozostawia dużo do życzenia. Ale ma duża spostrzegawczość, trochę czyta sylaby, wyłąpuje logiczne wnioski na materiale bezsłownym. Co mogę z nią teraz zrobić, aby uratować jej mowę? Nauczyć czytać (choc wydaje się, zę wyrazy będzie łatwo, to dłuższe zdania i zapamiętanie sensu, będzie trudniej) Wiem, że juz późno..