Wróć do strony głównej.
Grudnia 21, 2024, 03:23:19 *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: SMF - Just Installed!
 
   Strona główna   Pomoc Zaloguj się Rejestracja  
Strony: 1 2 3 [4] 5
  Drukuj  
Autor Wątek: Mamy, które same pracują z dziećmi w domu.  (Przeczytany 106387 razy)
Justyna.N
Newbie
*
Wiadomości: 24


« Odpowiedz #45 : Listopada 29, 2013, 09:12:18 »

Oleńka ja tez tak kiedyś myślałam,ale kiedy odstawiłam Kubie mleko krowie, cukier to dziecko mi się wyciszyło. Zamówiłam tez książkę Renaty Radomskiej Autyzm Bez Łez która oprócz terapii wprowadziła dietę i jej córka która miała zdiagnozowany głęboki autyzm w ciągu 2 lat jest dzieckiem wysokofunkcjonującym.
Zapisane
Justyna.N
Newbie
*
Wiadomości: 24


« Odpowiedz #46 : Listopada 29, 2013, 09:14:56 »

Albo w sklepach ze zdrową żywnością jest bardzo dużo chleba bezglutenowego. Jak sama się przygotowywałam to byłam pewna że się nie da,a teraz nie ma rzeczy której bym nie ugotowała na tych produktach:)
Zapisane
Oleńka
Newbie
*
Wiadomości: 15


« Odpowiedz #47 : Grudnia 06, 2013, 08:30:38 »

Tyle, ze pieczywo bezglutenowe jest obrzydliwe! Wiem coś o tym jako celiak Uśmiech
Zapisane
Justyna.N
Newbie
*
Wiadomości: 24


« Odpowiedz #48 : Grudnia 07, 2013, 03:32:06 »

Ja go nie jem,ale Kuba wcina i nie marudzi:) Chyba mam to szczęście,że dziecko nie wybrzydza:)
Zapisane
dominika
Newbie
*
Wiadomości: 14


« Odpowiedz #49 : Grudnia 19, 2013, 10:09:22 »

Witajcie drogie mamy,

Dołączam do Waszego grona i mam nadzieję że wkrótce będę mogła pochwalić się osiągnięciami mojego synka. Pozdrawiam Olę - karchow, która bardzo mi pomogła w pierwszych krokach Uśmiech

Trzymajcie za mnie kciuki Mrugnięcie
Zapisane
Kejt
Newbie
*
Wiadomości: 1


« Odpowiedz #50 : Grudnia 22, 2013, 09:46:54 »

Jeżeli pozwolicie chciałabym do Was dołączyć. Pracuję z synem MK tak w pełni, ze wszystkimi zasadami od prawie 1 roku i 3 miesięcy. Mój syn mówi już naprawdę dużo i z sensem. Mowa jest jednak pełna nieczystości np. seplenienie, nie wymawia K, R itd. ale w tym temacie korzystamy z pomocy logopedy (która zna, stosuje i mocno poleca MK). W domu materiały robię sama, mam też sporo materiałów kupionych, głównie z Arsona i Wyd. Konferencje-Logopedyczne. Serdecznie witam wszystkie mamy.
Zapisane
marzenama
Newbie
*
Wiadomości: 3


« Odpowiedz #51 : Grudnia 27, 2013, 09:47:21 »

Witajcie,

ja również chciałabym się do was dołączyć. Uczę mojego syna wg MK od 1,5 miesiąca i da się już zauważyć efekty.
Mały zaczął mówić wyrazy dźwiękonaśladowcze i parę rzeczowników + stał się bardziej otwarty w relacjach społecznych. Wspomagamy się raz na 2 tygodnie logopedą poleconą przez prof Cieszyńską. Czytając wasze posty jestem pełna nadziei że moja praca nie pójdzie na marne.
Pozdrawiam was serdecznie.
Zapisane
mamalolka
Newbie
*
Wiadomości: 18


« Odpowiedz #52 : Grudnia 29, 2013, 06:45:50 »

Witajcie!
Chciałabym się dołączyć. Pracuję z moim Lolkiem pół roku. Efekty: mały jest spokojniejszy, reaguje na polecenia podaj, chodź, cieszy się gdy mówię pojedziemy.... Ale mowy ciągle nie ma. Gaduli coś po swojemu, gaworzy. Tylko ne (nie) mu wychodzi. Do tego ja ostatnio mam doła. Nie mam ochoty do pracy z dzieckiem. Jak pracuję to ok godziny dziennie. Nie mam siły. Czy ktoś z Was ma takie doswiadczenia? Jak sobie poradziliście?
Zapisane
dominika
Newbie
*
Wiadomości: 14


« Odpowiedz #53 : Stycznia 01, 2014, 10:46:47 »

Ja dopiero rozpoczynam swoją przygodę z metoda krakowska. Pracujemy od półtora tygodnia, wykonuje tylko cześć zadań bo czekamy na przesyłkę i chciałbym wprowadzać metodę krok po kroku.

Mamalolka: jestem osobą dosyć nieciepliwą i często chce mieć szybkie rezultaty. Wiem, że szybko sie zniechęcam i tracę chęci do działania. Znając siebie stworzyłam sobie listę kryzysową Uśmiech i od samego początku założyłam sobie, ze kiedy dopadnie mnie spadek chęci, zwątpienie i pesymizm, wtedy skorzystam z przygotowanej wcześniej listy. Moja lista zawiera: rozmowę o moich uczuciach z mężem (który potrafi mi pomóc spojrzeć bardziej pozytywnie), przeczytanie historii Jasia z książki prof. Cieszyńskiej oraz oglądnięcie kilku filmów z sukcesami metody krakowskiej (m.in. Adasia synka Karchow).

Twój synek robi postępy więc myśl o tym często (szczególnie rano po przebudzeniu), ciesz się z jego rezultatow i pracuj dalej Uśmiech

Pozdrawiam i trzymam za Was kciuki!
Zapisane
mamalolka
Newbie
*
Wiadomości: 18


« Odpowiedz #54 : Stycznia 05, 2014, 06:50:12 »

Dziękuję Wam dziewczyny za wsparcie i pocieszenie, mam nadzieję, że chwile zwątpienia miną. Bardzo mnie podbudowała rozmowa z terapeutą pracującym w przedszkolu z dziećmi mającymi różne zaburzenia. Według niej Lolek zrobił już duże postępy. Mam nadzieję że takie postępy będzie czynił dalej. W tej chwili największym dla mnie zaskoczeniem jest to, że mój synuś sam inicjuje zabawy.
Pozdrawiam wszystkie mamy mamalolka
Zapisane
karchow
Newbie
*
Wiadomości: 35


WWW
« Odpowiedz #55 : Marca 02, 2014, 08:57:41 »

Cześć Dziewczyny!
Może ktoś z Was czytał mój wpis z 10  lutego 2013 (http://www.konferencje-logopedyczne.pl/forum/index.php?topic=1491.msg3052#msg3052). Rok temu zaczynałam terapię mojego synka, który dostał diagnozę autyzm dziecięcy mając 2 lata i 7 miesięcy. Nie wspominam tego okresu miło. Po pierwszej fazie zaprzeczania, że to na pewno nie autyzm, bo przecież się przytula i patrzy i ... (tu miałam mnóstwo argumentów) wpadłam w stan żałoby. Myślałam, że straciłam syna, że nigdy z nim nie porozmawiam, nie poznam Go, będzie tylko sam dla siebie. Potem  znalazłam światełko w tunelu, metoda krakowska i przykład Jasia z książki „Wczesna diagnoza i terapia zaburzeń autystycznych”. Bałam się tych wszystkich wymagań, że nie może być TV, że nie można korzystać z innych metod, że trzeba samemu w domu pracować. Postanowiliśmy z mężem dać tej metodzie pół roku. Jak się nie uda to spróbujemy czegoś innego.
Między czasem miałam  stany załamania i czułam STRES 24 godziny na dobę. Czułam się przeciążona, byłam zła, że w tej metodzie nie można korzystać z pomocy innych tylko samemu trzeba  pracować. Przygniatała mnie myśl, że jestem odpowiedzialna za przyszłość mojego dziecka. Każdy rodzic jest, ale nie jest to kwestia być albo nie być. Przecież jak ja nie dam rady, to Adaś nie będzie miał problemów małżeńskich, albo gorzej mu będzie szło w szkole, tylko jak ja zawiodę to On będzie niepełnosprawny do końca życia. Było to dla mnie takim ciężarem, że kiedyś pomyślałam (wstyd się przyznać), że lepiej żeby był chory na coś nieuleczalnego, wtedy nie byłoby to zależne ode mnie.  Prócz tego czułam permanentny brak czasu. Wciąż wiedziałam za mało, robiłam za mało. Wyrzucałam sobie, ze tak późno zauważyłam chorobę, że teraz Adaś już nie ma takich szans jak młodsze dzieci. Jednak jedno zdanie, które napisała do mnie profesor Cieszyńska, dawało mi nadzieję. Napisała: „Adaś jest mały, można jeszcze zrobić wszystko, ale trzeba żelaznej konsekwencji. Wiem, że to się udaje.” Czytałam to zdanie chyba ze sto razy, sprawdzając czy dobrze pamiętam „można jeszcze zrobić WSZYSTKO”, skoro Pani profesor tak napisała, to znaczy, że można.
Najciężej mi było jak Adaś zatrzymywał się na jakimś etapie i ciężko było pójść dalej. Tak było np. jak uczył się pokazywać gdzie mama, tata albo jak uczył się podawać to o co Go proszę. Jak można ćwiczyć długie  tygodnie, codziennie (z dzieckiem prawie 3 letnim) ćwiczenie, z którym nie miałoby żadnego problemu roczne dziecko? Często myślałam, że to mur nie do przeskoczenia, jednak przychodził ten dzień, że Adaś w końcu załapał i dalej szliśmy tą drogą pełną przeszkód, ale do przodu.
Z czasem  Adaś zaczął wymawiać pierwsze słowa, czytać (co dodało mu pewności siebie), rozumieć i co mnie najbardziej cieszyło, zachowywać się powoli jak zdrowe (co prawda może roczne ale zdrowe) dziecko. Wciąż walczyliśmy jednak  z samostymulacją i lękami. Niektóre odchodziły, niektóre się osłabiały a czasem przychodziły nowe.
W ten piątek byliśmy na wtórnym  teście  po roku terapii. Pani Marta Korendo powiedziała, że to nie ten chłopczyk, co był u Niej rok temu. Musimy jeszcze pracować ale za 3 lata  pójdzie do szkoły ze zdrowymi dziećmi i w dodatku będzie lepiej przygotowany od nich
Ocenienie postępów Adasia było dla mnie stresem większym niż jakiekolwiek doświadczenie w moim życiu. Ja kompletnie nie potrafiłam obiektywnie tego zobaczyć. Przez te miesiące miałam na przemian stany euforii (jaki wspaniały jest mój synek i chyba jest już zdrowy) i stany depresji (On nigdy nie będzie jak inni, podstawowych rzeczy nie potrafi). Zauważyłam, że często nie miało to nic wspólnego z tym w jakim etapie rozwoju był Adaś. Ja to nazywałam „psychozą” i chyba tak było. Teraz mam słowa Pani Marty Korendo – wielkiego  autorytetu, który mówi -  jest super
Był taki czas, że (po pierwszej fascynacji i sile z nadziei) czytanie historii Jasia mnie przygnębiało. Adaś nie robił tak szybkich postępów. Teraz sobie myślę i co z tego? Najważniejsze, że szliśmy do przodu. Na początku bardzo powoli, nie raz wydawało się, że  stoimy w miejscu (choć pewnie w mózgu i tak zachodziły zmiany, dzięki codziennym ćwiczeniom).  Później im więcej Adaś umiał, tym szybciej się uczył nowych rzeczy, choć i wtedy od czasu do czasu stawały przed nami mury wydawałoby się nie do przebicia. Teraz mimo, że mamy jeszcze nad czym pracować, to te ćwiczenia wyglądają  już zupełnie inaczej.  Adaś mówi, kłóci się co będzie ćwiczył, czy sekwencje czy „lewopółkulowe”. Sam czyta polecenia. Można mu już wytłumaczyć na czym polega zadanie. Podpowiedzieć ustnie. To nie jest już „męczarnia”.
Przetrwałam ten rok, ale nie sama. Po 3 miesiącach stwierdziłam, że nie dam rady dłużej bez terapeutki i zaczęliśmy dojeżdżać co tydzień do Warszawy do naszej kochanej „Ani”.   To zdjęło ze mnie trochę ciężaru odpowiedzialności. Po kolejnych 3 miesiącach zaczęłam rozglądać się i szukać pomocy przy codziennych ćwiczeniach. Nie ma co się oszukiwać, pomoc jest potrzebna.
Fajnie, że jesteście i jestem pewna, że rozumiecie, bo tylko ten kto tego doświadczył może to zrozumieć.
Pozdrawiam gorąco,
Ola
Zapisane
kaasia
Newbie
*
Wiadomości: 20


« Odpowiedz #56 : Marca 02, 2014, 11:15:05 »

Bardzo Ci dziękuję za to, co napisałaś. Ćwiczę z dzieckiem od kilku miesięcy podawanie właściwego obrazka, samogłoski, mam wrażenie, że stoimy w miejscu i tylko liczę, że gdzieś w mózgu te wszystkie ćwiczenia rączką dziecka zotsaną "odnotowane"...
Pozdrawiam

kasia
Zapisane
agnes
Newbie
*
Wiadomości: 1


« Odpowiedz #57 : Marca 03, 2014, 07:30:00 »

Cześć dziewczyny !bardzo chcę do Was dołączyć . jestem mamą Oskara 4latka Oskar ma autyzm .
Pracuję metodą krakowską od 5 tyg. Z podziwem czytam wypowiedzi mam które osiągneły bardzo dużo .Wypowiedzi te dodają mi otuchy i wiary że będzie lepiej .Oskar nie mówi jedynie wokalizuje nie chce powtarzać jedynie składa usta do samogłosek  Smutny
wzrokowo jest niezły dopasowuje obrazki składa szeregi i sekwencje .Natomiast w momencie  pokaż auto , pokarz cokolwiek co jest na stoliku gubi się i mam wrażenie że nic nie rozumie  Smutny
Trochę stoimy w miejscu
Ale cudowny wpis Oli mamy Adasia motywuje mnie. Bardzo dziękuję
Bardzo wszystkich pozdrawiam
Agnieszka
Zapisane
mamalolka
Newbie
*
Wiadomości: 18


« Odpowiedz #58 : Czerwca 03, 2014, 08:13:28 »

droga Agnieszko i inne mamy!
Postanowiłam podzielić się swoimi wątpliwościami i odczuciami dotyczącymi terapii. Bardzo dużo uczuć, które mną szarpały (dosłownie) podzielam z Karchow. Też na przemian miałam zwątpienie i euforię, tez stawałam w ćwiczeniech przed ścianą nie do przeskoczenia. Na samym początku musiałam wszystkie ćwiczenia wykonywać rączką synka.
W czasie, gdy zaczełam terapię z moim synkiem ciężko zachorowała moja mama. Potrzebowała stale mojej opieki, do tego praca, trójka dzieci i niewielkie gospodarstwo rolne. Miałam poczucie, że ważne jest wszystko oprócz mnie. Deprecha jak malowanie. Potem było gorzej: mama zmarła, mój synek nie robił postępów - ogólnie dno. Do pewnej środy, gdy pojechaliśmy do naszej pani Basi. To ona pokazała mi jak dużo już umie mój maluch. Zaczęłam wierzyć, że może się udać, że będzie lepiej.
Mały poszedł do przedszkola i o dziwo, daje sobie radę! Wbrew moim obawom. Zaczął zupełnie inaczej funkcjonować społecznie, jest bardziej grzeczny i posłuszny.
Dziś mamy z Małym drugie spotkanie z panią Wianecką. Ona również powiedziała że mój synek ma potencjał, że przy stałej, konsekwentnej pracy będzie dobrze. Tego mam nadzieję się trzymać. Więc drogie mamy zaciskamy zęby (i co tam jeszcze chcemy), głowa do góry i do przodu!
Zapisane
dominika
Newbie
*
Wiadomości: 14


« Odpowiedz #59 : Lipca 16, 2014, 10:19:52 »

Mamalolka, super Uśmiech właśnie takie wpisy dają nam nadzieję, że faktycznie będzie lepiej Uśmiech Trzymajcie się mamy Uśmiech
Zapisane
Strony: 1 2 3 [4] 5
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2009, Simple Machines LLC Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!