Dzień dobry,
ja ćwiczę z moim synkiem od czterech miesięcy. Opisywałam moje zmagania w zakładce rozmowy-autyzm
http://www.konferencje-logopedyczne.pl/forum/index.php?topic=1491.0My zaczynaliśmy tak samo jak Pani wnuczek. Adaś nic nie rozumiał i nic nie powtarzał. Pierwsze siedzenie przy stoliku to raczej były próby sił. Wszystko robiłam jego ręką i dopiero po paru, czasami parunastu, a czasami parudziesięciu pokazaniach Adaś zaczynał robić sam. Jak już nauczył się paru podstawowych rzeczowników i zaczął pokazywać palcem (co było u niego przełomowe i bardzo się z tego cieszyłam), zaczęłam długie zmagania z nauczeniem Adasia podawania tego o co proszę. Potrafił pokazać misia, ale jak mówiłam, daj misia to już podawał pierwszy obrazek z brzegu, albo najlepiej wszystko na raz. To tak wyglądało jakby przestawał myśleć po usłyszeniu "daj", ale w końcu załapał.
Teraz po tych czterech miesiącach ćwiczeń Adaś rozumie baaardzo dużo i dzięki temu jest szczęśliwszy.
Tak było u mnie. Chciałam tylko napisać, żeby my nie raz mieliśmy takie "ściany" przed sobą i wydawało się, że ich nie przeskoczymy, ale robiliśmy swoje i po jakimś czasie "mury" pękały.
Wszystkiego dobrego!
Ola