Droga Pani Profesor,
ukończyłam logopedię w UP i jestem 100 % zwolenniczką Metody Krakowskiej. Piszę z prośbą o wskazówki i pokierowanie moimi działaniami.
Trzeci tydzień pracuję z chłopcem autystycznym – wiek prawie 6 lat. Z wywiadu przeprowadzonego z rodzicami wynika, że u chłopca w wieku 2,5 został zdiagnozowany autyzm i od wtedy trwają przeróżne terapie, które znaczących efektów nie przyniosły. Rodzice nie są w stanie mi powiedzieć jakie metody są stosowane, ale na pewno nie było MK. Kacper uczęszcza do przedszkola, w którym jest w grupie 4 dzieci i mają 3 opiekunów. Wiem, że jest tam też dogoterpaia – którą matka jest zachwycona, ponieważ chłopiec zaczął nawiązywać kontakt z psem i nauczył się go karmić ( pierwsze wg matki przejawy uspołecznienia i pierwsze widoczne efekty wszystkich dotychczasowych terapii). W przedszkolu nauczył się również jeść różnorodne produkty. Dlatego rodzice mimo moich sugestii nie chcą zrezygnować z przedszkola. Tam ma również logopedę. Poza przedszkolem uczęszcza na fizjoterapię, masaże twarzy (które są wg mnie stratą czasu, ponieważ Kacper ma bardzo sprawny aparat artykulacyjny) i jeszcze do 1 logopedy. Reasumując: przedszkole, fizjoterapia, masażysta i 3 logopedów. Rozmawiałam z rodzicami długo i odradzałam takie przeciążenie, proponowałam skupienie się na 1 metodzie (w tym wypadku na MK) i na 100 % zaangażowaniu się w nią. Rodzice są oporni i nieufni po tylu dotychczasowych porażkach. Pozostaje mi więc dostosować się do całości i próbować nauczyć go mówienia.
Moja terapia odbywa się codziennie po 2 godziny (niedogodnością jest pora – 17-19 – chłopiec przychodzi wykończony po poprzednich ćwiczeniach). Przez 3 tygodnie udało mi się wypracować siedzenie przy stoliku, pole wspólnej uwagi. Ciągle mamy problemy z wykonywaniem poleceń „daj”. Często podejmuje próby podawania bez rozumienia. Wszystkie ćwiczenia wykonuję ręką dziecka. Stosuję wszystkie założenia MK. Podczas słuchania płytek „Słucham i uczę się mówić” Kacper bardzo się skupia. Chwilami się śmieje, mam wrażenie, że sprawia mu to przyjemność. Po większości dźwięków „nuci ich melodyjność”. Ogromne skupienie widać też często gdy używam gestów wizualizacyjnych. Pojawiło się echolaliczne powtarzanie samogłosek np. AAA, III, AUI. Pojawia się to bez kontekstu, chłopiec jeszcze ani razu po mnie nie powtórzył. Stąd moje pytanie czy te echolalie samogłoskowe są dobrym znakiem? Co powinnam robić w takiej sytuacji? Staram się od razu pokazywać obrazek np. lala śpi A i mówię: „tak Kacper powiedział A”. Zaczęłam wprowadzać też MTG, wywołaliśmy już piękne A
. Niestety na jednych zajęciach jedynie. Obawiam się jednak ponieważ chłopiec ma padaczkę lękową i zastanawiam się, czy to nie jest przeciwwskazanie do prowadzenia MTG?
Pani Profesor daje Pani szanse na uruchomienie języka u Kacpra? On ma już 6 lat
. Możliwe, że będą ten wpis czytać jego Rodzice, może Pani uda się ich przekonać do zaniechania innych terapii. Z jedną panią logopedą wykluczam się np. w tym, że ona włącza różne piosenki z radia Kacprowi, a ja tego zakazałam i rodzice są między młotem i kowadłem i chyba nie wiedzą komu ufać. Chłopiec jednak zaczął nucić refren piosenki i rodzice się z tego cieszą. Dodatkowo tamta logopeda krytykuje MK. Boję się, że to co ja wypracuję lub co mogłabym osiągnąć zostanie zaprzepaszczone… Piszę właściwie chyba po to aby mnie utwierdzić w moich działaniach i natchnąć do dalszych działań. Bardzo emocjonalnie zaangażowałam się w terapię.
Pozdrawiam, Ania