mamadwojki
Newbie
Wiadomości: 2
|
|
« : Lipca 04, 2014, 05:44:37 » |
|
Szanowna Pani Profesor,
Z góry przepraszam za długi wpis. Jestem mamą czteroletniej dziewczynki, która ma bardzo niewyraźną mowę. Córka późno zaczęła mówić, bo dopiero w wieku 3 lat nastąpił "wysyp" słów, ale przez ostatnie 15 miesięcy dziecko przeszło od tych słów do dość mocno rozbudowanych zdań. Myślę, że córka nie mówi dużo gorzej niż inne dzieci (niektóre słowa źle odmienia, wymyśla własne określenia, pojawiają się błędy gramatyczne), ale problemem jest wymowa, z którą od początku było coś nie tak. Jako dwulatka, córka mówiła pojedyncze słowa i już one były zniekształcone. To samo dotyczyło też prawie wszystkich słów, które pojawiły się w ciągu ostatniego roku. Niektóre głoski córka pomija (np. "mok" zamiast "smok"), niektóre zamienia (np. "joda" zamiast "woda"), poza tym mam wrażenie, że ona sepleni wsuwając język między zęby (seplenienie międzyzębowe?). Głoski, które córka pomija, często są artykułowane w innych słowach lub w izolacji. Największe problemy są z "w", "z" i dwuznakami. Pani chirurg stwierdziła, że wędzidełko podjęzykowe jest prawidłowe.
Swojego czasu robiłam z córką przez miesiąc ćwiczenia na poprawę sprawności języka (15 minut dziennie - język do nosa, do brody, do policzka, "mycie zębów" językiem, wypychanie policzków językiem, wysuwanie języka jak najdalej wprzód, ruchy okrężne, robienie "łyżeczki",...) i wymowa nieco się poprawiła, ale niestety nie była to jakaś ogromna poprawa.
Kiedy podaję córce poprawną wymowę, a ona po mnie powtarza, to często musi próbować kilka razy, zanim efekt będzie zadowalający (np. córka mówi "pogłoda" zamiast "podłoga", poprawiam ją mówiąc "po-dło-ga", potem powtarzam po kolei sylaby i po każdej proszę, żeby dziecko po mnie powtórzyło; na każdej sylabie zatrzymujemy się tak długo, aż córka jest w stanie wymówić ją w miarę prawidłowo (lub się zniechęci i ucieknie...); następnie mówię całe słowo (lub np. dzielę słowo na dwie części wymawiane oddzielnie, jeśli słowo jest bardziej skomplikowane) i czekam aż córka powtórzy je w całości poprawnie). Niestety nie z każdym słowem się to udaje (np. ketchup to "kepacz" i przez trudności z wymową "cz", córka nie może załapać jak poprawnie wymówić całe słowo). Czy wymaganie od dziecka takiego powtarzania ma sens? Może wystarczy tylko podawać poprawną wymowę i liczyć na to, że kiedyś córka sama załapie i mnie zaskoczy?...
Mam wrażenie, że dziecko nie stara się zapamiętać tego, co do niego mówię. Jakieś 4 miesiące temu bardzo intensywnie poprawiałam ją przy słowie "miejsce" (wymiawiane wtedy jako "misce") i przez jakiś czas widać było efekty - teraz niestety znowu zaczyna pojawiać się błędna wymowa, zupełnie nie wiadomo skąd, bo przez długi czas wymowa była prawidłowa. Przy niektórych słowach jestem bliska załamania, bo nawet po stukrotnym poprawianiu w odstępach kilkuminutowych, córka nadal pyta "jak to się mówi?". Przez to wszystko wydaje mi się, że córka ma problemy z pamięcią i uczeniem się nowych słów - dla przykładu, przez trzy tygodnie nie mogła zapamiętać, że rano jemy śniadanie, a nie obiad...
Nie byłam z córką u logopedy, bo co i rusz się mobilizuję do umówienia na wizytę, pojawia się spontanicznie nowa głoska lub głoska wypowiedziana w pozycji, na której dotąd się nie pojawiała, i wstępuje we mnie nowa nadzieja, że wszystko się samo ułoży... Poza tym teraz, gdy trafiłam na MK, zaczęłam wątpić czy zwykły logopeda to najlepszy wybór.
Oprócz mowy, niepokoi mnie jeszcze kwestia dziwnych zachowań. Odkąd córka nauczyła się przyjmować pozycję na czworakach, zaczęło się u niej bujanie przód-tył w tej pozycji. Wyglądało to tak, jakby się w ten sposób uspokajała, potrafiła to robić długo i często. To bujanie przekształciło się później w bujanie się na siedząco (odchylanie się do przodu, potem rzucanie się do tyłu, odbijanie się od poduszki za plecami, powracanie do pozycji odchylenia do przodu i tak w kółko). Robiła to na kanapie, w wózku na spacerze, w foteliku w aucie (chociaż tam, ze względu na przypięcie pasami, zmodyfikowała ruch do rzucania głową na boki i odbijania jej od bocznych osłon fotelika) i... nadal tak robi! Nie zabraniałam jej nigdy tego zachowania (chociaż może narażała mózg na niebezpieczne wstrząsy, bo często bujała się mocno?), byłam pewna, że wyrośnie z tego, ale niestety tak się nie stało. Na pytanie dlaczego się buja, odpowiada, że to lubi. Drugie potencjalnie dziwne zachowanie, to ciągnięcie się za włosy/okręcenie ich wokół palca - z tego też nie wyrosła, a teraz pojawia się jeszcze ssanie końcówek włosów. Czy te zachowania mogą być powiązane z opóźnieniem mowy?
Boję się, że te zachowania i problemy są wynikiem jakiś zaniedbań z mojej strony. Córka dużo bawiła się sama, bo ja mimo "siedzenia" w domu, miałam zawsze sporo pracy do zrobienia. Córka nie była karmiona piersią, ale często ją przytulałam, całowałam i nigdy nie szczędziłam pochwał oraz zapewnień o miłości.
Codzienne zachowanie córki jest w miarę w porządku. Zwykle jest posłuszna (chociaż ostatnio zaczęła pojawiać się krnąbrność i postawa "nie umiem, nie będę próbować", ale łączę to z "buntem czterolatka" i pojawieniem się w domu noworodka). Córka nie chodzi do przedszkola, z dziećmi ma kontakt na placu zabaw i przy okazji zajęć w muzeum/bibliotece/itp., nie przejawia trudności w nawiązywaniu kontaktów z dziećmi w różnym wieku (na początku bywa nieśmiała, ale szybko to przełamuje). Dziecko jest ciekawe świata - zadaje dużo pytań "dlaczego?", "jak?".
Córka jest sprawna manualnie - koloruje, maluje, wycina, pisze literki (wyłącznie z własnej inicjatywy), bawi się plasteliną. Duża motoryka też raczej rozwija się prawidłowo - biega, skacze, podskakuje, wspina się, wchodzi/schodzi po schodach bez poręczy, kręci się, kopie piłkę, jeździ na biegaczu i hulajnodze.
Zbadałam córce lateralizację i wyszło następująco: - oko: prawe - ucho: lewe - ręka przy rysowaniu, wycinaniu, szorowaniu szczotką: prawa - ręka przy sięganiu po przedmiot: lewa, czasem prawa - noga: prawa
Czytałam na forum, że często poleca Pani serię płyt do słuchania - czy one mogłyby też pomóc w naszym przypadku?
W kwestii nauki czytania, córka opanowała samogłoski, niektóre wyrażenia dźwiękonaśladowcze (czytanie globalne) i przeszłyśmy do paradygmatu P - tu mam pytanie, czy w przypadku czteroletniego dziecka do opanowania danego paradygmatu wystarczy czytanie w kółko jednej książeczki z serii "Kocham czytać", czy może powinnam urozmaicać córce naukę poprzez wymyślanie zabaw z wykorzystaniem sylab?
Co do ćwiczeń z kontynuowaniem i uzupełnianiem sekwencji 2-3 el., to idą one córce różnie - czasem radzi sobie bezbłęnie, a czasem nie widzi/nie słyszy, że coś nie gra, nawet jak jej śpiewam ułożoną sekwencję. Z powtarzaniem sekwencji nie ma żadnych problemów.
Układanie rozciętych obrazków też idzie różnie, ale myślę, że wpływ na to ma między innymi frustracja, którą przeżywa córka, kiedy jej się jedna część obrazka nakłada na drugą, a całość "jeździ" po stole... Naklejanie na brystol niestety nie pomaga...
Dorysowywanie brakujących elementów do obrazków według wzoru idzie zwykle bezbłędnie, chociaż zdarza się czasem narysowanie odbicia lustrzanego.
Przy przerysowywaniu/uzupełnianiu rysunku, muszę wymuszać kieunek od lewej do prawej, od góry do dołu, bo inaczej córka robi to chaotycznie (ułatwia sobie zadanie jak tylko potrafi).
Układanie historyjek obrazkowych też idzie w porządku, jeśli wcześniej ja pokażę jak to zrobić i opowiem co jest przedstawione. Córka nie chce opowiadać historyjek, ale tak samo jest w codziennym życiu - musi się wydarzyć coś emocjonującego, żeby córka sama z siebie o tym opowiedziała (o dziwo, w czasie samodzielnych zabaw, córka dużo mówi i śpiewa wymyślane na poczekaniu piosenki).
Zabawy tematyczne pojawiają się spontanicznie - wędkowanie, jedzenie itp.
Nie wiem jak ćwiczyć pamięć, więc ograniczmy się do gry memory z różnymi kartami, co idzie córce dość przyzwoicie, ale niestety żadnych wierszyków nie jest w stanie, na ten moment, bezbłędnie opanować (widać, że sens wierszyków rozumie, ale przekręca słowa i zmienia ich kolejność).
Na koniec dodam jeszcze, że niestety pojawiają się u nas kreskówki, piosenki z płyty i gry komputerowe ze 2-3 razy w tygodniu - staram się z tym walczyć, ale czasem przegrywam przez własną wygodę... Po telewizji i komputerze córka jest pobudzona, a przy piosenkach pojawiają się powtarzające się ruchy w takt muzyki (np. podskakiwanie w foteliku i ruchy głową w samochodzie). Wiem, że trzeba z tym skończyć, ale czasem usprawiedliwiam się, że córka wynosi z bajek wiedzę/zachowania, które zdobyłaby naturalnie gdyby chodziła do przedszkola, ale jako, że nie chodzi, to jest tych doświadczeń pozbawiona. Zdaję sobie sprawę z tego, że ten argument ma małą wartość, gdy na drugiej szali umieści się negatywne skutki telewizji, komputera i radia - muszę popracować nad konsekwencją (co śmieszniejsze, ja zupełnie nie oglądam telewizji, rzadko słucham muzyki, a w radio słucham wyłącznie audycji "mówionych" i nie potrafię zrozumieć fascynacji ludzi filmami, skoro książki są dla mnie po stokroć ciekawsze!).
Będę ogromnie wdzięczna za wszelkie rady i uwagi z Pani strony, bo nie ukrywam, ze jest Pani dla mnie wielkim autorytetem!
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu.
|