justyna44444
Newbie
Wiadomości: 5
|
|
« : Lipca 29, 2010, 10:01:07 » |
|
Dobry wieczór,
To chyba moja ostatnia próba zdobycia jakichkolwiek wskazówek. Byłam już u niejednego psychologa, synek miał też "badania" psychiatryczne. "Badania" bo trwało to raptem kilka minut i skupiało się na tym, czy synek sam śpi, czy ma lęki i jak z siusianiem.
Synek w maju przebywał w szpitalu neurologiczno - psychiatrycznym, w wyniku prywatnej wizyty u neurologa, na jaką w końcu się zdecydowaliśmy, po licznych wędówkach. Niepokojące były: powolność, wolniejszy rozwój psychoruchowy, zaburzenia równowagi, lękliwość, nadwrażliwość, nadmierna emocjonalność, jednostajność zabaw, unikanie kontaktów z ludźmi, przywiązanie do rutyny, tiki itp. Wyszliśmy z: torbielą pajęczynówki, wadami rozwojowymi mózgu (brak połączeń między półkulami) oraz napadowym EEG. Psychiatra do listy dopisał "lęki". W badaniu psychologicznym ponadprzeciętne zdolności. Synek czyta od pół roku. Od długiego czasu interesował się cyferkami, potem literkami. Ma dni, kiedy w zasadzie tylko czyta: książki, napisy na znakach, na billboardach, wszędzie. Kontakt z nim wtedy jest utrudniony. Kilka razy trzeba powtarzać polecenia czy informacje, bo nie przywiązuje do nich wagi.
Od zawsze rozwijał się trochę inaczej. Z rzeczy, które obecnie mnie niepokoją:
1. "dziwaczny" kontakt z dziećmi, albo się izoluje (nawet wtedy, gdy zaprasza dzieci do siebie), albo wpada w totalną euforię, w której dobrze bawi się tylko on - łapie dzieci, przytrzymuje,wbrew ich woli, co jest bezpośrednim powodem do agresji ze strony dzieci, pozwala bawić się w sposób przez siebie narzucony, nie zgadza się na wykorzystanie danej zabawki do czegoś innego, albo dowolne nazwanie zabawki, wszystko to łączy się z krzykiem, płaczem, rozgoryczeniem, często krzyczy do dzieci, nawet wtedy, gdy przekazuje coś pozytywnego, jest to taki krzyk euforyczny, jakby nie potrafił powiedzieć normalnym tonem, z kolei w sytuacjach zażenowania, zawstydzenia, przesadnie szepcze tak, że nikt go nie słyszy i nie rozumie. Czasem w podekscytowaniu podskakuje, biega w kółeczko i potrząsa rączkami.
2. przywiązanie do rutyny: obecnie nie jest to już tak histerycznie przestrzegane, jak kiedyś, ale nadal widać rozgoryczenie gdy coś dzieje się inaczej niż dotychczas, idziemy inną drogą, jedziemy innym autobusem, kto inny czyta bajkę, często wiąże się to również z werbalizacją, tzn. synek mówi zdanie, które towarzyszy danej sytuacji, np. po założeniu sandałków pada zawsze to samo zdanie : "Mamo, zapniesz mi jak zawsze?".
3. Powtarzanie - nie zdarza się często, ale jakby szukał pomocy w wypowiadaniu zdań, często obserwuję to w przypadku spotkań z rówiesnikami. Ostatnio przyszedł do niego kolega i synek powtarzał po mnie często całe zdania. Np. kolega spytał: " Dlaczego nie wyjedziemy na dwór?", Odpowiedziałam: "Bo za chwileczkę spadnie deszcz", synek powtórzył: "Bo za chwileczkę spadnie deszcz' z dokładnie tą samą intonacją, co ja.
4. Powolna, zacinająca się mowa, często zaczyna zdanie jeszcze raz od nowa, co sprawia, że bardzo długo czeka się na finał aby zrozumieć co ma na myśli, czy o co chodziło.
5. ostanio obserwuję jakby "cofnięcie się" w jego umiejętnościach społecznych - rzadko odpowiada ludziom, nawet potrafi w ogóle nie reagować na polecenia, zaczepki słowne, jakby się zamykał w środku (tak jest na zajęciach rehabilitacyjnych), a było już nieco inaczej, czyli wchodził w jakieś minimalne interakcje z obcymi.
6. czasem wydaje mi się, że mój dotyk go boli, często rano nie pozwala się przytulić, odpycha, jakby dotyk był nieprzyjemny, faktycznie rzadko się przytula, najczęściej w jakichś sytuacjach pokonfliktowych (bo jest to rodzaj rutyny)
Jest czułym, rozsądnym i mądrym chłopcem. A ja chyba wszędzie uważana jestem za beznadziejnie wymagającą matkę, co to zamiast akceptować, szuka dziury w całym. Jedna z psycholożek poradziła, żeby powtarzać synkowi codziennie, że go kocham, bo to jest recepta na wszystko. Potem dodała: możemy diagnozować, tylko co nam to da?
Może faktycznie to ze mną jest coś nie tak....proszę o pomoc.
|