Pati10
Newbie
Wiadomości: 2
|
|
« Odpowiedz #3 : Listopada 12, 2014, 10:54:59 » |
|
Na początek dziękuję z całego serca Pani Profesor, za odpowiedź, ciepłe słowo. To dla mnie ogromnie ważne. Zanim zadałam Pani pytanie przedstawiłam rodzicom sposób prowadzenia zajęć uprzedzając o ewentualnych trudnościach. Poprosiłam, żeby to przemyśleli, jak dotąd nie odezwali się... dziecko jest już prowadzone metodą zbliżoną do metody opcji. Na tym etapie, zrobiłam co mogłam.
Pani Olu, targana wątpliwościami tuż po spotkaniu z rodzicami, podszyta pewnym strachem związanym z ewentualnymi pierwszymi zajęciami, pomyślałam o Pani... Jeszcze jakiś czas temu, szukając informacji na temat MK, natknęłam się na stronę, na której można obejrzeć filmy z Adasiem. Miło było patrzeć jak rodzic staje się terapeutą. Ja też ciągle nim jestem dla mojego dziecka (obciążonego nieudanym porodem), ale nawet w połowie nie było nam tak trudno jak wam. Teraz, kiedy zastanawiałam się czy napisać do Pani Profesor, pomyślałam też najpierw o Pani, Pani Olu. Jak zwykle zabrakło mi odwagi, w końcu to ja powinnam być specjalistą rozpalającym nadzieję i siłę w rodzicu, a nie odwrotnie. Pani odpowiedź mnie ucieszyła i uskrzydliła. Jestem pełna podziwu dla Pani determinacji, taki wysiłek podejmuje się chyba tylko wtedy, kiedy ma się pełną świadomość zysków i strat. Dobrze jest spojrzeć na takie zajęcia z perspektywy rodzica. Doskonale rozumiem, że niektórym ciężko jest znieść płacz własnego dziecka, chyba tylko przekonanie, że to najlepsze co można dla niego zrobić, pozwala wytrwać. Niestety odnoszę wrażenie, że są rodzice, którzy czekają na efekty pracy (tylko logopedy), myśląc, że można osiągnąć wszystko przez zabawę. Zawsze mówię rodzicom, którzy twierdzą, że dziecko jest za małe na zajęcia przy stoliku, że nie ma czasu na zabawę, bawiło się przez 3 lata i jak dotąd nie nauczyło się mówić. Ale widzę, że nie wszyscy w to wierzą, tak jak ciężko jest uwierzyć, że telewizja szkodzi. W mojej rodzinie są małe dzieci, takie które dopiero uczą się mówić, wydawałoby się zdrowe. Rodzice pytają mnie o zdanie, wyjaśniam dlaczego nie wolno im oglądać bajek, telewizji, podaję przykłady, odsyłam do literatury, ale przecież to nie boli, dziecko nie płacze, nie marudzi, rozwija się "dobrze", ponieważ szkód nie widać gołym okiem, nie widać od razu, nikt mi nie wierzy. To tylko jedno z zaleceń MK, najprostsze, wystarczy tylko nacisnąć OFF, a okazuje się, że jedno z najtrudniejszych... W moim środowisku, koleżanek "po fachu" czuję się trochę osamotniona, każdy ze znanych logopedów łączy ze sobą wiele metod, z MK wybierając głównie książeczki "Kocham czytać", bo są łatwe i przyjemne. Na zajęciach włączają muzykę, onomatopeje z komputera i jednocześnie uczą dzieci czytać. Kiedy to wyjaśniam, mówią żebym nie przesadzała... Czuję się osamotniona, trochę pogubiona, stąd mój brak pewności siebie i czynna obecność na tym forum. Dlatego Pani odpowiedź, Pani Olu i słowa Pani Profesor są dla mnie niezwykle cenne. Zwłaszcza ostatnie napisane przez Panią zdanie. Dziękuję!
Patrycja
|