Teresa
Newbie
Wiadomości: 24
|
|
« Odpowiedz #31 : Sierpnia 06, 2015, 10:12:33 » |
|
Pani Profesor, proszę o pomoc, bo od poniedziałku mam z Julką ogromny problem. Buntuje się strasznie, ale to taki bierny bunt. Nie wiążę już tego ze szpitalem, bo przez ponad dwa tygodnie po powrocie pracowała dobrze. Nie wiem, może upały? Od kilku dni robi ze mną to co najczęściej wyprawia z paniami z poradni pp i nauczycielką. Podczas zajęć nie patrzy na stolik, potrafi utkwić wzrok w jakimś punkcie i mówić coś pod nosem, bierze ręką albo byle co, albo specjalnie źle. Wiem, że zna odpowiedź, bo patrzy na właściwy element, ale bierze inny, po czym zaraz pyta "jestem grzeczna?". Wczoraj zakazałam jej odchodzenia od stolika dopóki nie skończy zadania - zesikała się na podłogę i też zaraz - "jestem grzeczna?". Umyłam ją i krzesło, wróciłyśmy i dokończyłam zadanie jej ręką. Dzisiaj tragedia. Nie przeczyta nic. Nie wymagam specjalnie, tak jak Pani ostatnio radzila, ale grzebała w kupce sylabek i pokazując "pi" mówi "tu jest mama". No więc pytam co to jest, wyjęłam cały paradygmat i pokazywałam między innymi zadaniami - przestraszyłam się, że się jej wszystko pomiesza jeśli sylaby zacznie nazywać całymi wyrazami i chciałam to uporządkować. Przeczytała przy chyba czwartym podejściu na sam koniec jak zagroziłam, że nie pójdzie bawić się z bratem, dopóki tego nie zrobi. Przy ćwiczeniach pamięci, spcjalnie brała obrazki położone obok właściwego. W końcu uścisnęłam mocno jej palec i powiedziałam podniesionym głosem "proszę podać dokładnie to co jest za bałwanem" - zrobiła. Potem mamy grę Colorino - układa się brakujące na obrazku figury geometryczne we odpowiednim kształcie i kolorze. Tak kombinowała, by nie wybrać zielonego trójkąta (część drzewa), że w końcu połozyłam przed nią tylko trzy zielone trójkąty (same właściwe odpowiedzi) i kazałam wybrać co pasuje. Zrobiła dobrze, pochwaliłam. Niestety tak jest też gdy Julka idzie do specjalistów. bardzo długa - zanim sama zajęłam się mk - uchodziła po prostu za upośledzone dziecko. Sama pani psycholog kiedyś mi delikatnie powiedziała, że przecież nie wszystkie dzieci nauczą się czytać i mogą być bez tego szczęśliwe. Oni po prostu "biorą" ją za taką jak się zachowuje, a jak ktoś jeszcze zna rozpoznanie mpd, epilepsja, autyzm to już w ogóle kiepsko to rokuje. Teraz, jak ruszyła mocno po pracy ze mną, to są zdziwieni kiedy pokazuje nowe umiejętności, a kiedy znowu wpada w swój upór, wracają do starych zaleceń - podążać, towarzyszyć, cieszyć się z małych sukcesów. Tylko jak wiem, że ją stać na duże. Od poczatku wiedziałam i cieszę się, że w końcu mi starczyło odwagi, by ich nie posłuchać. Chcę napisać, że nikt mnie raczej nie wspiera we wprowadzaniu córce dyscypliny i nie mam co liczyć, że ktoś mi pomoże skutecznie opanować takie zachowania. Pytałam ostatnio psychiatrę o zespół aspergera, ale powiedziała, że to raczej nie to, skoro zdiagnozowano autyzm, że czasem to po prostu jest temperament dziecka i cechy charakteru. Julka ma 6 lat, większość postępów z tego czasu to ostatnie miesiące tak naprawdę głównie mojej pracy. Mam poczucie, że mam mądre dziecko, które nie osiąga swojego potencjału... Słownik Julki bardzo się wzbogacił. Komentuje celnie rózne sytuacje: "niemożliwe, niesamowite, masakra, jestem wyjatkowa". Odczytuje emocje, mówi mi np "widzę, że jesteś zła", odpowiada na pytania "dlaczego". Uzupełnia 4-el sekwencje, świetnie szereguje, robi wykluczenia i analogie, co raz lepiej układa obrazki, dostrzega ich szczeg óły i różnice.Czy głębiej upośledzone dziecko może zrobić taki skok przez niecały rok?
|