Pani Profesor,
minely 3 i pol miesiaca, i od tego czasu duzo sie zmienilo.
Po pierwsze, udalo nam sie dostac do innego francuskiego logopedy, ktora przeprowadzila test i oprocz deficytu w rozwoju slownictwa nie stwierdzila innych problemow (nalezy przy tym dodac ze test jest prowadzony standardowo i nie obejmowal tego o czym z pania logopeda rozmawialam a mianowicie rozumienia zwiazkow slownych, tekstow i opowiadania ich swoimi slowami). Okazalo sie ze corka calkiem inaczej pracowala ze mna w domu - twierdzac wiekszosc czasu ze nie wie, nie rozumie i nie umie - a calkiem inaczej u logopedy!
Bylysmy rowniez w Polsce i udalo nam sie odwiedzic neurologopede i wykonac test SON-R (nie do konca, ale w wiekszosci). Opinia stwierdza miedzy zbliżone do wieku biologicznego funkcjonowanie poznawcze, nieznacznie obniżone umiejętności percepcyjne, trudności w analizie i syntezie wzrokowej, trudnosci w zauważaniu szczegółów oraz myśleniu przyczynowo-skutkowym. Kategoryzowanie na wysokim poziomie. Bledy substytucji glosek szeregu syczacego i szumiacego, braki w jezyku polskim i obcym w nazywaniu. Niestwierdzona lecz i niewykluczona dysleksja.
Bylysmy rowniez u diagnosty-terapeuty w celu zbadania koncentraji uwagi (za pomoca testu ciaglego wykonywania). Test ten wykazal bardzo duzy problem z koncentracja i zostaly doradzone sesje biofeedbacku (od 30 do 50). Niestety tego typu sesje nie istnieja we Francji, a czas jaki potrzebowalybysmy na przeprowadzenie ilosci zaleconej przez terapeute przekracza dlugoscia moje mozliwosci pobytu w Polsce (jedna sesja tygodniowo to co najmniej pol roku). Staram sie wiec pracowac "domowymi" sposobami, wykonujac rozne cwiczenia "na koncentracje" typu dyktanda graficzne, odkodowywanie wiadomosci, szukanie wzorow. Nie zauwazylam jak na razie poprawy, ale nie wiem jak inaczej mam nad tym pracowac.
Poza tym codziennie pracujemy wedlug doradzonych pomocy oraz wedlug tego co mi sie wydaje najbardziej potrzebne. Skonczylysmy sluchanie plyt, dzieki ktorym "ruszyla" odmiana fleksyjna - oczywiscie czesto jest niepoprawna lub czasem o niej zapomni, ale juz zdaje sobie sprawe ze istnieje
Poza tym, zgodnie z zaleceniem neurologopedy i z checiami mojej corki uczymy sie czytac. Jestesmy na zeszycie 12-tym i jak na razie idzie swietnie.
Dalej jest niechetna opowiadaniu i ciezko jej sensownie opowiedziec jakas sytuacje lub historie, nad tym tez nie bardzo wiem jak pracowac. Ukladamy historyjki obrazkowe, ale dla niej kazdy obrazek to jedno krotkie zdanie - mowi cztery zdania, skonczyla i czesc. Byle szybciej (jak zreszta kazde zadanie), i byle nie wracac do tych samych. Nie jestem pewna jak powinnam to korygowac?
Poza tym jestem naprawde bardzo dumna z corki z wykonanych postepow, tym bardziej ze obecnie swietnie ze mna wspolpracuje choc zupelnie nie wiem dlaczego, w zeszlym szkolnym roku kazda praca domowa (po francusku) to byla nawet kilku-godzinna walka i nerwy.
Obecnie bardziej martwi mnie moj syn. Ma juz 10 i pol miesiaca. Nie bardzo zwraca uwage na otoczenie: nie pokazuje palcem, nie patrzy gdzie ja wskazuje, nie interesuje go wspolna zabawa, wszystko chce sam i po swojemu.
Zaczelam stosowac regularne sluchanie plyt, raz dziennie Samogloski, raz Wyrazenia dzw. Nie ma wiekszego problemu ze sluchawkami na glowie, ale nie bardzo patrzy na obrazki i po chwili patrzy zupelnie w innym kierunku i / lub zaczyna plakac. Czasem dam mu smoczek albo kawalek chleba bo go to uspokaja, ale cos mi sie wydaje ze to nie jest dobre rozwiazanie, tylko raczej przekupywanie.
Zaczelam tez z nim cwiczyc od niedawna pokazywanie palcem obrazkow lub ich szczegolow w ksiazeczkach. Nie powiem zeby byl bardzo zainteresowany. Do tej pory ogladal ze mna ksiazeczki na swoj sposob - interesuja go szczegoly wiec poskrobie sobie palcem np po oku, guziku, numerze strony(!) na obrazku, a po chwili najchetniej by mi ksiazke wyrwal aby nia poobracac, wsadzic do buzi albo poszurac nia po ziemi. Teraz mniej wiecej zmuszam go do siedzenia i ogladania ze mna, tak po 3-5 minut na raz. Chwile popatrzy choc niekoniecznie tam gdzie ja wskazuje, potem zaczyna sie wiercic i wyrywac i probuje plakac. Ogladamy rozne ksiazeczki, w tym rowniez 2 pierwsze z serii Kocham czytac.
Bawimy sie tez obrazkami z "Pierwszych slow", co wyglada podobnie. Bawimy sie w masz-daj, bierze ode mnie, ale dawanie to bardziej wyciaganie z reki. Nie reaguje tez na zadne wyrazenia dzwiekonasladowcze - nie mowie juz o pokazywaniu paluszkiem, ale chociazby o popatrzeniu w odpowiednim kierunku. Prawie codziennie bawilam sie z nim w wannie zabka i kaczka, wiec przynajmniej te dwa slyszal regularnie i powinien znac, ale na te tez nie reaguje. Obrazki najczesciej laduja w buzi lub na ziemi.
Probuje tez wrzucac razem z nim klocki do pudelka (wszystkie jak leci, nie dzielac wedlug zadnych regul). Nie wiem jednak jak mam go przekonac do tej zabawy na moj sposob - przytrzymac na sile na siedzaca przede mna lub na kolanach i wrzucac jego raczka? Bo on sie do mnie nie dolacza - wyglada to tak ze on lapie jeden klocek i go np rzuca gdzie indziej albo stuka nim, albo wklada do buzi, albo w ogole odraczkowuje w inna strone do innej zabawki. To samo jest zreszta przy innych zabawach - budowaniu wiezy, "wysylaniu" autek, stukaniu w garnki, przelewaniu wody w wannie, szukaniu przedmiotow. Chce sie bawic sam, w to na co on ma ochote, czyli najczesciej w chodzenie-popychanie chodzika lub odkurzacza (mamy taki duzy, industrialny).
Zaczal od dwoch dni powtarzac czesto ciag sylab "mamamama", oczywiscie tylko wtedy kiedy on chce, proby "rozmowy" zazwyczaj koncza jego produkcje. Poza tym kiedy chce jeszcze dokladke przy jedzeniu to wydaje dzwiek - takie jakby stekniecie poloczone z E. Czasem rusza buzia jakby cwiczyl mowe ale nie mowi. Slyszalam juz wczesniej inne sylaby, ale nie bylo to prawdziwe powtarzanie, tylko takie jakby sporadyczne proby producji dzwiekow - ba ta fff.
Nie wiem co jeszcze jest wazne? Na pewno to, ze syn 4 dni w tygodniu przebywa z francuska niania, a 1 dzien w wiekszosci z holendersko-jezycznym tata. Nie mam jednak mozliwosci przerwania pracy, ani oddania go pod opieke do kogos innego (w sensie polsko-jezycznego), poniewaz nie mam tu na miejscu rodziny. Poza tym zarowno maz jak i inne osoby z otoczenia mowia mi ze przesadzam, ze syn ma jeszcze duzo czasu, ze tyle jezykow i ze za duzo od niego wymagam w tym wieku...
Bardzo bym Pania prosila o uwagi na temat tego co robie zle, co moge robic lepiej, co moge robic wiecej.
serdecznie pozdrawiam
Kasia