Od dwóch tygodni próbuję z nim ćwiczyć przy stoliku, ale gdy go o coś proszę, albo się złości, albo odwraca głowę i nie chce nawet patrzeć na to co pokazuję. Przy dłuższym naleganiu, żeby coś zrobił, zaczyna płakać i płacze tak długo, aż go w końcu wypuszczę z krzesełka. Słuchanie w słuchawkach jak na razie nam nie wychodzi, bo cały czas ściąga je z głowy. Za to dosyć chętnie słucha bez słuchawek i czasem rusza ustami jakby próbował coś powtarzać. Nie wiem jak pokonać jego niechęć do wykonywania ćwiczeń i w ogóle do współpracy. Staram się przygotować jak najbardziej atrakcyjną formę ćwiczeń. Sama wielokrotnie pokazuję mu jak coś zrobić, tłumaczę, próbuję wykonać to jego ręką, ale ciągle napotykam tylko na opór z jego strony.
Wiem, że to brzmi okrutnie ale to jest właśnie manipulacja dziecka, mój syn jak się zaprze to nie chce przeczytać żadnej sylaby ani samogłoski, nawet pierwszych dwóch paradygmatów które ma już obcykane. Buntuje się też na inne ćwiczenia, w zależności "jaki ma humor", najczęściej na te angażujące lewą półkulę np naśladowanie wzorów.
U mnie to wygląda tak jak u Pani z tą różnicą, że mój syn płacze aż przeczyta/wykona zadanie, nie aż wypuszczę go z krzesełka bo go nie wypuszczam od stolika póki tego nie zrobi, oczywiście biorę go na ręce, mówię spokojnym głosem, daje mu pić, wycieram nos, ale cały czas powtarzam stanowczo, że ma to zrobić i on wie, że nie odpuszczę i w końcu się przełamuje. Mój syn regularnie podejmuje takie próby, średnio raz w tygodniu. Dodatkowo jak mój płacze to nie lecą mu łzy a jak ja wstaje od stolika w trakcie tego napadu buntu to czasem widzę taki błysk uśmieszku na jego ustach i wtedy wiem że dobrze robię że go przetrzymuję.
Jeżeli płacze przez godzinę to po godzinie jak się już złamie i przeczyta/zrobi to na czym się akurat zbuntował to kończę ćwiczenia żeby go nie męczyć, wychodzę na spacer z nim albo robię coś żeby go mentalnie oderwać od ćwiczeń. Po popołudniowej drzemce wracamy do ćwiczeń.
Ogólnie wolę zrobić jedno ćwiczenie do końca niż odpuścić bo on tego nigdy nie zapomni i będzie to wykorzystywał. Ja myślę o tym tak, że nasze dzieci za wszelką cenę będą chciały pozostać w tym swoim autystycznym świecie i my musimy je troszkę siłą stamtąd wyrwać, im dłużej pracuję ze swoim synem tym więcej jego zachowań typowo ""autystycznych" klasyfikuję jako manipulacje.
Nie wiem jak się zachowuje Pani syn na codzień, ale mój się buntuje na bardzo dużo rzeczy i jedyne co mogę doradzić, to im więcej konsekwencji i przełamywania buntu przy stoliku, tym mniej buntu w codziennych sytuacjach, dlatego tak ważna jest żelazna konsekwencja tak jak to powtarza Pani Prof. Jagoda Cieszyńska
Pozdrawiam Serdecznie